Strach. Biegła
ciemnym lasem. Czuła ból w ramieniu. Uciekała przed czymś. Albo
przed kimś. Wbiegła na ulicę, po czym spadła na ziemię.
Zobaczyła zamazaną postać, nie słyszała co mówił, ale widziała
że idzie w jej stronę. Złapał ją za szyje i dusił...
Otworzyła oczy. Przełknęła ślinę przecierając zaspane oczy. Te
obrazy były przerażająco rzeczywiste.
Spojrzała na zegarek. Była 9.00. Nie wiedziała gdzie jest.
Rozejrzała się po pokoju i przypomniała sobie o hotelu, amnezji i
o... nim.
Wstała i ubrała się we wczorajsze ciuchy. Nie miała nic innego.
Otworzyła torebkę, i spostrzegła wiele niepotrzebnych rzeczy.
Wysypała całą zawartość na łóżko i sięgnęła po portfel.
Otworzyła i wyjęła identyfikator uczniowski.
-Hmm.. miałaś na imię Diana. Ładnie, szkoda ze wyglądasz na
wredną sukę – mruknęła niszcząc wszystkie dokumenty. Spojrzała
na banknoty i przeliczyła. Niecałe 200$, nie wyżyje z tego długo.
A musi zapewnić sobie jakieś ciuchy. Nie mogła przecież okradać
przypadkowych przechodniów.
Wyjęła wszystkie karty jakie znajdowały się w portfelu i znalazła
zadziwiającą ilość różnych kart rabatowych markowych firm. A w
tym 3 różne karty bankowe w tym jedna na inne imię i nazwisko.
Wpakowała wszystkie karty z powrotem po czym ubrała się w stare
ciuchy i udała się na dół do recepcji. Za dość sporym biurkiem
siedziała ta sama kobieta.
-Dzień dobry! Mam pytanie, klucz jest dla mnie, czy jest obowiązek
zostawiać go u pani? - zapytała Caroline
-Jest pani – odpowiedziała kobieta odrywając się od książki.
Blondynka podziękowała i wyszła z hotelu. Rozejrzała się po
ulicy i postanowiła najpierw zapytać się o bankomat. Przeszła
pierwszą ulicę i skręciła w prawo. Ku jej wielkiemu zaskoczeniu
naprzeciwko niej znajdował się bankomat. Wampirzyca uśmiechnęła
się do siebie po czym udała się do urządzenia. Sprawdziła
portfel w poszukiwaniu kodów do kart i po ich znalezieniu opróżniła
zawartości każdej z nich. Z 200$ zrobiło się 4000$, a ona
uśmiechnęła się bardzo szeroko.
-To teraz zakupy – mruknęła do siebie udając się do pierwszego
sklepu z ubraniami. Była oczywiście rozsądna. Zważając na to że
ma tylko tyle pieniędzy ile ma, i na to że nie zbytniej możliwości
zarobienia innych, kupiła tylko to co najpotrzebniejsze. W chwili
gdy wchodziła do sklepu z bielizną wpadła na wysokiego
czarnoskórego mężczyznę.
-Przepraszam – powiedziała zbierając torby które wypadły jej z
rąk
-Nie nie, to moja wina – uśmiechnął się szeroko – Jestem
Marcel
-Diana – podała mu dłoń na co on uśmiechnął się ku jej
zdziwieniu jeszcze szerzej
-Jesteś tu nowa?
-Tak, przyjechałam wczoraj, nawet nie wiem dlaczego, spodobało mi
się tu – wzruszyła ramionami.
-Miło mi Cię poznać. Jestem czymś w rodzaju władcy tego miasta,
więc cieszę się ze to ja Cię przywitałem jako pierwszy. -
powiedział na co ona zrobiła wielkie oczy
-Miasta mają władców? - zapytała śmiejąc się a on jej
zawtórował
-Nie no, lubię tak na siebie mówić, wole to niż jakieś
prezydentury. Po za tym, nie tym się zajmuje – mrugnął jej a ona
spojrzała z zaciekawieniem- może wpadniesz dziś wieczorem do
klubu? Mamy jeden, największy. W sumie nie jest to klub, bo wszystko
dzieje się na zewnątrz, ale jest głośna muzyka, dużo alkoholu, i
jeszcze więcej osób do zabawy.
- W sumie i tak nie mam nic do roboty – powiedziała na co on
wyraźnie się zadowolił.
- Cieszę się. O 23 impreza startuje. Będziesz wiedziała gdzie –
powiedział po czym pomachał jej i odszedł.
-No to teraz muszę kupić coś nie potrzebnego. - mruknęła do
siebie po czym poszła jeszcze do kilku sklepów. Weszła do hotelu
równo o godzinie 15, nie zapominając przed tym wszystkim pójść
do szpitala i się najzwyczajniej w świecie pożywić kradzioną
krwią z zapasów szpitalnych.
Otworzyła drzwi do pokoju, zostawiła torby i skierowała się znowu
na balkon. Przez wczorajsze zajście to to miejsce sprawiało jej
najwięcej przyjemności.
Klaus:
Wchodził właśnie do wielkiego domu gdy jak z podziemi wyrósł
przed nim jego „przyjaciel” Marcel.
-Klaus przyjacielu – uśmiechnął się do niego czarnoskóry
witając się.
-Marcel – odpowiedział Klaus. Był zmęczony. Chciał zabrać mu
wszystko, jednak coraz mniej mu zależało. Na wszystkim. Weszli
razem do domu.
-Znalazłem dla Ciebie dziś idealny kąsek. - powiedział Marcel –
nowa krew w mieście. Na znak pokoju.
- Ładna chociaż? Jakieś imię? - Zapytał Klaus, chociaż robił
to z teoretycznej grzeczności.
- Śliczna, blondynka. Idealna – powiedział. A
Klaus spojrzał na niego od razu. Pomyślał o jego Caroline. Opis
pasował. Ale nie, to na pewno nie ona. - A na imię jej Diana.
Zainteresowanie Klausa znów nagle zmalało.
-No okej. Kiedy to? - Zapytał , a Marcel zdziwił się nie chcąc jednak dać tego po sobie poznać.
-To ty nie wiesz?
-No nie, nie miałem na to iść, ale skoro masz dla mnie tak piękny
prezent, to się nie oprę, dawno nie piłem z pięknego ciała –
mówił, przypominając sobie wyssaną z krwi pięćdziesięcioletnią
barmankę którą zabił wczoraj w nocy
-Zaczynamy jak zawsze. Tam gdzie zawsze.
-Super. Mam 2 godziny. Idealnie. Idę wziąć kąpiel. - powiedział
pierworodny, i bez żadnego pożegnania najzwyczajniej udał się do
łazienki.
Caroline:
Leżała właśnie w wannie, i rozmyślała. Ciepła, długa kąpiel
z wieloma świecami wokół wanny i bąbelkami to było to czego
najbardziej potrzebowała. Zamknęła oczy, ale d razu je otworzyła.
Gdy tylko przymykała swoje powieki widziała jego zmartwioną twarz,
słyszała jego anielski głos. Tak bardzo chciałaby wiedzieć
chociaż jak ma na imię. I co ich łączyło.
Gdybyś była
dla niego ważna, to by Cię szukał. I na pewno by Cię znalazł,
skoro jesteście w tym samym mieście a ty przejechałaś tyle
kilometrów. Nie mogła uwierzyć
że ten mężczyzna jest albo był jej. To byłoby zbyt proste.
Wydawał się być smutny. Miała jedno wspomnienie ze starego życia,
kiedy był zdenerwowany i zaniepokojony, i jedno z drugiego, kiedy
był smutny, zły. Wszystkie te wspomnienia nie wyglądały zbyt
dobrze. I jeszcze ten sen. Zatknęła nos dłonią i schowała się
pod wodą. Czuła że lubiła tak robić.
-Caroline,
kochana – usłyszała
angielski akcent po czym od razu wysunęła się na powierzchnię i
rozejrzała po łazience, jednak nikogo nie było.
-Cholera.
Wariuję – mruknęła. Umyła włosy po czym wyszła z wanny.
Zbliżała się 23 jednak się tym nie martwiła. Nie miała zamiaru
być punktualna. Spokojnie rozczesała włosy, po czym przeszukała
szafki i znalazła suszarkę. Wysuszyła
włosy, zrobiła makijaż i postanowiła spiąć je w wysoki kucyk.
Chyba
nigdy tego nie robiła jednak to było nowe życie, nieprawdaż?
W
bieliźnie wyszła do pokoju, i wyjęła wcześniej kupione rzeczy.
Wsunęła na smukłą pupę jasne jeansy, i stojąc w samym staniku
ubrała wysokie koturny.
Mleczny lakier na paznokciach u nóg idealnie wyglądał w butach z
odkrytymi palcami, zapięła rzemyki na kostkach i ubrała białą
luźną bluzkę, po czym włożyła jej tył do spodni aby odsłonić
kształtny tyłek. Na to założyła białą marynarkę i uśmiechnęła
się na efekt który zobaczyła w dużym lustrze wiszącym naprzeciw
łóżka. Wyglądała idealnie, seksownie, tak jak chciała.
Zabrała
torebkę i wyszła z pokoju, a później z hotelu. Od razu usłyszała
głośną muzykę. Marcel miał rację.
Poszła w jej stronę
a po chwili doszła do wyznaczonego miejsca. Na placu było tysiące
ludzi. Przecisnęła się przez tłum, starając się nie wywrócić
na wysokich butach.
Podeszła na środek placu.
-Diana! - usłyszała za sobą. Odwróciła się i ujrzała
czarnoskórego. - Wyglądasz.. WOW!
-Dziękuję- uśmiechnęła się do niego szeroko
-Chodź, poznam Cię ze znajomymi – powiedział i złapał ją za
rękę ciągnąc na drugą część placu. Tam na wysokich kamiennych
brukach siedziało mnóstwo osób. - To są moi znajomi, ale
chciałbym poznać Cię z kimś zupełnie innym.
-Klaus przyjacielu ! - krzyknął Marcel do mężczyzny stojącego
tyłem do nich. Blondynka poczuła skurcz w piersi. Nie wiedziała
dlaczego się denerwowała. Co się z nią działo? Mężczyzna
odwrócił się do nich. Po czym zobaczyła szeroko uśmiechniętą,
piękną twarz ze swojego wczorajszego wspomnienia. Mężczyzna
przywitał się z Marcelem. - A to, jest mój prezent dla Ciebie. Oto
Diana. Diana, to jest Klaus, mój przyjaciel. - Powiedział
czarnoskóry odsłaniając blondynkę.
-Caroline? - usłyszała angielski akcent i anielski głos mężczyzny
o pięknej, zdziwionej twarzy.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Czeeść :) Cieszę się że się wam to podoba :)
Ogólnie, rozdział miał pojawić się w poniedziałek, ale z racji tego że dziś są moje urodziny, to postanowiłam zrobić wam prezent od siebie :)
Piszcie co sądzicie :)
Super super super super !!!! Kurcze JA CHCE WIĘCEJ, TERAZ! xD to jest genialne i cholernie ciekawe, już nie mogę się doczekać następnego. Musiałas przerwać w takim momencie?! ;D kocham ten blog. Pozdrawiam i życzę weny oraz zapraszam do siebie darkest-dream.blogspot.com
OdpowiedzUsuńOMG to jest genialne !!!!!!!!!!!!!!!!! Najlepszy blog jakiego czytałam kiedy kolejny rozdział? Oby jak najszybciej BŁAGAM!!!!!
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział <33333
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekac kolejnego ^^
tvd-sickoflove.blogspot.com
O boże, ale bomba! hahaha :D Kocham twój blog, mimo że masz zaledwie (lub aż) 2 rozdziały. 2 rozdziały ale jakie rozdziały! Kurczę, hyle czoło. Informuj mnie na bieżąco, pamietaj! Tymczasem u mnie nowy rozdział :D Zapraszam jeśli masz ochotę :D
OdpowiedzUsuńJej o.o jestem w niebie <3 !!! Umieściłam cię w polecanych u mnie mam nadzieję, że zdobędziesz jeszcze więcej czytelników bo to co piszesz jest cudowne!
OdpowiedzUsuńU mnie XII rozdział, na który serdecznie zapraszam :P Będzie dynamika u Klaro <3 Tu masz ładną scenkę na zachętę :P
Wtedy przypomniałam sobie o Tylerze.
- Eee Nik? – Zapytałam nieśmiało.
- Tak?
- Tyler jednak żyję i wraca do miasta! – Krzyknęłam prosto z mostu i przymrużyłam oczy. Czekałam na wybuch złości. – Proszę nie zabijaj go…
- Ale wytłumacz mi. Jakim cudem i dodatkowo niby dlaczego mam darować mu życie?! – Syknął.
- Człowiek nie krzywdzi drugiego człowieka. – Wymruczałam ochryple.
- Caroline?! Kiedy ty zrozumiesz?! Nie jesteśmy ludźmi! Ani ty ani tym bardziej ja! Śmierć ciągnie się za nami! Ilekroć pojawiam się gdzieś każda twarz obraca się w inną stronę, każdy się boi i ciebie i mnie. Wampiryzm wiąże się z morderstwem, a on mnie właśnie zdenerwował. Wiesz co robi potencjalny morderca? Zabija kochanie. Sprawia cierpienie. A to właśnie różni nas od ludzi. – Wykrzyczał. Rozpłakałam się i puściłam jego dłoń. Jak on mógł coś takiego powiedzieć.
- Wiesz Klaus. Rebekah miała rację. Bawisz się mną, nie obchodzę cię i na niczym ci nie zależy. Owszem sprawiasz cierpienie, ale przeważnie mnie. Mimo to cię kocham ale nie potrafię tego znieść.
- Care… - Chciał otrzeć moje łzy jednak ja odsunęłam jego rękę.
- Jak mogłam być tak ślepa. Powiem mu prawdę. Powiem co czuję do ciebie i zostanę przy tobie, bo opuszczając nie nauczę cię niczego. Może masz te swoje tysiąc lat, ale nie wiesz nic o prawdziwym związku i o mnie. Wiesz dla czego cię nie zostawię? Bo cię kocham nawet w takim stanie. Widzisz do czego doprowadziłeś? Do szaleństwa i nawet teraz nie boję się, gdyż wciąż jestem w tobie szaleńczo zakochana. A tak już będzie… - Nie dokończyłam i pociągnęłam nosem.
- Zawszę i na zawszę… - Wyszeptał przybliżając się do mnie. – Nie zabiję tego idioty dla ciebie. – I nasze usta złączyły się w pocałunku, a ulewny deszcz oblewał nas. Na niebie się błyskało i wszystko było tak jak na filmach…
http://tvd-tylko-moj-swiat.blogspot.com/
Nooo moje gratulacje !!!!!!!!!! <3 takiego bloga jeszcze nigdy nie czytałam:** jeden z najlepszych Xoxo
OdpowiedzUsuńPo porostu genialnie! Czytałam już nie jeden blog o Klaroline, ale twój przewyższa wszystkie. Życzę weny i czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział ;)
OdpowiedzUsuń~~~~~~
Zapraszam do mnie :)
http://my-invented-history.blogspot.com/
Blog został dodanyh do spisu w aktualizacji 020. Zapraszam do korzystania z opcji informowania o nowych rozdziałach, czytania i komentowania.
OdpowiedzUsuńhttp://wamp-mania.blogspot.com/
świetne! przyjemnie się czyta :) czekam na więcej,więcej i więcej! polecam mojego bloga http://pwsezon5.blox.pl/html
OdpowiedzUsuńHej niedawno wpadłam na twój blog i się zakochałam ;D. Piszesz świetnie tylko szkoda, że takie krótkie rozdziały. Nie zmienia to jednak faktu, że blog jest bombowy ;). No, a tak poza tym musiałaś skończyć w takim momencie!? Naprawdę!? No w pierwszym momencie była rozmkinka ,,ale jak to? To nie może być koniec rozdziału!'' no, ale był (smutna minka). No i nie dręcz mnie dłużej i dodaj nn ;P.
OdpowiedzUsuńPS. W wolnej chwili zapraszam do siebie na http://tvd-myhistory.blogspot.com/
Pozdrawiam ;*
Jejku, to jest świetne, wręcz boskie. Zajebiście się czyta, tak to może ujmę. Bardzo przyjemny styl pisania, jestem zachwycona i kurde no ciekawa, co będzie dalej! Czekam i czekam! ;3
OdpowiedzUsuń_____________
Zapraszam na mojego najnowszego bloga o tematyce fantastycznej. Demi jest osiemnastoletnią dziewczyną, która w dzień swoich urodzin traci najważniejszą osobę w swoim życiu - Ojca. Jednak dziewczyna nie przeżywa tego tak ciężko, jak powinna. Tuż po śmierci Ojca zaczynają dziać się dziwne rzeczy, a Demi zostaje opętana przez potężną siłę Phoenixa, która zmieni jej życie na zawsze. Chcesz wiedzieć, co dalej? Wejdź na: http://dziewczyna-phoenixa.blogspot.com/