6.29.2013

ROZDZIAŁ 9


Klaus:
Siedział przy kominku starając się uporządkować myśli. Miał znaleźć się pod jednym dachem z ukochaną wampirzycą, i wilkołakiem który nosi jego dziecko. Przymknął oczy. Co jeszcze się wydarzy? Nie chciał stracić Caroline ani rodziny. Ta sytuacja była bez wyjścia. Wstał z wielkiej kanapy po czym skierował się powoli do swojego pokoju, gdzie znajdowała się blondynka. Otworzył drzwi, po czym zmarszczył brwi nie widząc nigdzie ukochanej. Zerknął do łazienki, po czym westchnął głośno przypominając sobie jej zachowanie w Barcelonie.
-Caaarolinee – wydarł się na całe gardło śmiejąc się przy tym z wampirzycy. Myśli że się przed nim ukryje? Zajrzał pod łóżko, do garderoby, zszedł do kuchni, i bawialni. Następnie przejrzał każdy wolny pokój.
-Caroline! To naprawdę nie jest już śmieszne! - krzyknął Klaus wchodząc z powrotem do swojej sypialni.
-Nick ! Możesz przestać się drzeć? - zapytała Rebbekah wchodząc do jego pokoju.
-Widziałaś gdzieś Caroline? Nie mogę jej znaleźć.
-Może od Ciebie uciekła? - zaśmiała się pierwotna, po czym chłopak zmarszczył brwi i podszedł do miejsca w którym zostawił torby. Ku jego zdziwieniu, walizka blondynki zniknęła. Podbiegł do szafki i sprawdził telefony i przeszukał miejsce w którym odkładał jej torebkę. Niczego nie było. Śmiech Bekki ustał. - Ona... uciekła?
-Nie ma jej rzeczy.- Chwycił swój telefon i zadzwonił na jej numer, ale po chwili puknął się w czoło zdając sobie sprawę że przecież zostawiła w pokoju obok apartamentu w Barcelonie. Chłopak przeraził się. Usiadł na swoim łóżku i ukrył twarz w dłoniach. To niemożliwe.
-Ale dlaczego?- powiedział na głos czując dłoń siostry na ramieniu.
-Może Hayley coś zrobiła?- podsunęła blondynka, na co on od razu zerwał się i pobiegł w wampirzym tempie do pokoju wilczycy. Bez pukania wpadł do sypialni, zastając dziewczynę leżącą na wielkim łóżku z książką w ręce.
-Coś ty zrobiła – z hukiem podniósł jej ciało i za szyję przygwoździł ją do ściany.
-Ja.. - szepnęła próbując złapać oddech. Pierwotny puścił jej szyje dalej trzymając ją za ramiona. - ona domyśliła się że nosze twoje dziecko.
Na te słowa Klaus zamarł. Nie wiedział czy płakać czy się śmiać. Bez zastanowienia wybiegł z jej pokoju i rezydencji wpadając na Elijah.
-Co się stało, bracie?
-Ona.. Zniknęła.



Caroline:
Była w miasteczku oddalonym od Mystic Falls o 20 km. Nie wiedziała czy dobrze robi, dlatego zatrzymała się na parkingu, i zamknęła oczy, rozmyślając. A jak im na mnie nie zależy? Może warto poudawać kogoś innego? Może warto zobaczyć czy tęsknią? Po chwili rozmyślania wyszła z auta i skierowała swoje kroki w stronę sklepu odzieżowego. Chodziła między wieszakami, nie wiedząc czego szuka. Zabrała kilka wieszaków po czym skierowała się do przymierzalni. Starała się wybrać ubrania, których nigdy by nie założyła. Po długim namyśle wybrała długą czarną spódnice, czarne sandałki na płaskiej podeszwie i do tego czarną luźną bluzkę. Zostawiła swoje rzeczy i ruszyła w stronę wyjścia. Nagle, jej oczom ukazały się długie, czarne włosy na manekinie. Peruka! Szybko zabrała upatrzoną rzecz po czym w wampirzym tempie wybiegła ze sklepu. Będąc w aucie założyła na głowę czarną perukę, po czym uśmiechnęła się do siebie. Wyglądała jak nie ona. Ubrała duże okulary i ruszyła w stronę nieznanego jej miasta.


Klaus:
-MASZ JĄ ZNALEŹĆ – wydarł się na brunetkę Klaus
-Nie moge korzystać z magii w tym mieście. ILE RAZY MAM TO MOWIĆ ?! - odwrzasnęła mu Sophie. Nie mógł jej stracić. Złapał za ramię kobietę po czym ciągnąc ją za sobą wyszedł z domu kierując się do auta.


Caroline:
Przerzedzała właśnie przez prawie puste miasto o nazwie Mystic Falls. Nie przypominała sobie ani jednego domu, ani jednej ulicy. NIC. Pokiwała głową z dezaprobatą. Rozglądając się, zobaczyła dwie dziewczyny i chłopaka idących koło siebie. Brunetka trzymała wysokiego mężczyznę za dłoń i uśmiechała się do...niej samej. Caroline nie wiele myśląc zatrzymała auto w bezpiecznej odległości i wytężyła wzrok. Nie mogła uwierzyć w to co widzi. Jak to możliwe że ta dziewczyna wygląda zupełnie jak ja? Zbliżali się w jej stronę. Była przerażona. W chwili gdy byli na wysokości jej auta blondynka spojrzała sobie w oczy. Zobaczyła zmarszczone brwi i złe spojrzenie kobiety. Wystraszyła się jeszcze bardziej, przez co odpaliła silnik i ruszyła z piskiem opon. Nie wiedziała gdzie jedzie. Zatrzymała się dopiero na wysokości lasu. Kto to był? Myślała Caroline wspominając dziewczynę wyglądającą zupełnie jak ona. Nagle drzwi jej samochodu otworzyły się z hukiem a ona sama została wyciągnięta z taką siłą, że wyleciała na pobocze.
-CO TY TU ROBISZ? - usłyszała swój własny głos
-Kim...kim ty jesteś?- zapytała spoglądając na swoją sylwetkę.
-Caroline. Miałaś zadanie. Co ty do cholery robisz w tym mieście? Miałaś rozkochiwać w sobie pierwotnego. - Jej sobowtór zbliżał się do niej z każdym krokiem, aż w końcu doszedł do celu i złapał dziewczynę za szyję.
-On.. on ma dziecko – wychrypiała próbując złapać oddech
-Co? Klaus.. dziecko? - przeraziła się blondynka puszczając szyję dziewczyny.
-Kim jesteś?
-Twoim największym koszmarem. Nie pamiętasz mnie. Nazywam się Silas – powiedziała jej sylwetka która wraz z mrugnięciem oka zamieniła się w przystojnego, brązowowłosego mężczyznę
-To dlatego? Dlatego moi przyjaciele mnie nie szukają? Bo mnie udajesz? - zapytała
-Gdyby wiedzieli że Cię nie ma, to zniszczyłoby mój plan. Pozwolił Ci odejść?
-Uciekłam – wyszeptała w dalszym ciągu leżąc na ziemi.
-Masz do niego wrócić. - powiedział pochylając się nad nią. - albo nie. Masz wyjechać, gdzieś blisko Nowego Orleanu, i czekać aż Cię znajdzie. Sądzę że długo to nie potrwa. MASZ ZABIĆ JEGO DZIECKO ZA WSZELKĄ CENĘ – powiedział hipnotyzując wampirzycę. - W dalszym ciągu masz go w sobie rozkochiwać. I dopiero gdy będziesz pewna jego uczuć, powiedz, że chcesz tu wrócić. Dopiero gdy będziesz w 100% pewna, że on odda za Ciebie życie – powiedział po czym zniknął zostawiając dziewczynę samą. Zamrugała kilkakrotnie po czym rozejrzała się po okolicy. Wzruszyła ramionami i wsiadła do auta odjeżdżając. Skierowała swój samochód do miejscowości zdała od Mystic Falls. Nie zastanawiała się dlaczego to robi, po prostu, wykonywała czynności mechanicznie. Dojechała do miasteczka, po czym postanowiła wynająć pokój w hotelu. Otwierając drzwi od sypialni czuła niepokój, smutek. Tęskniła. Przymknęła oczy, po czym wyjęła z torby kilka swoich rzeczy. Poszła do łazienki. Zdjęła całe przebranie i weszła pod prysznic. Czuła pustkę. Przypominała sobie swoją wspólną kąpiel z Klausem. Chciała znów go poczuć. Nie interesowało jej nawet to że miał dziecko. Kochała go. Potrząsnęła głową na tą myśl i wyszła spod wody. Osuszyła włosy ręcznikiem, i ubrała na siebie bieliznę. Spojrzała w lustro. Ładna blondynka, o niebieskich oczach. Uśmiechnęła się do siebie smutno, po czym skierowała swoje kroki do pokoju. Zabrała zbędne rzeczy z łóżka po czym bez zastanowienia położyła się do niego i prawie od razu zasnęła.

Silas:
Przeklęta blondynka. Powinna była się tym wszystkim nie przejmować. Jak złamała moją pierwszą hipnozę? Kazałem jej być z Klausem, ona jednak sobie wróciła jak gdyby nigdy nic. Jest stanowczo za silna. ale nawet to nie powinno umożliwiać jej unikania moich warunków. I to dziecko. To psuje mi wszystkie plany. Jeśli dojdzie do porodu, to to dziecko zostanie najpotężniejszą istotą na świecie...
To stanowczo za bardzo psuje mi plany...
-Caroline? - usłyszał kobiecy głos gdzieś w oddali
-Tak? - odwrócił się patrząc na Elenę Gilbert. Wszyscy jedli mu z ręki, nikt się nie spodziewał że pod postacią kruchej, uroczej blondynki kryje się on.
-Czemu siedzisz sama? I tak zniknęłaś?
-Myślałam że w tym aucie siedzi Stefan. Byłam pewna. Ale zadzwoniłam do niego, i jest w Europie - powiedział na co Elena wyraźnie się zasmuciła. Dalej kochała obu braci.
-Pozdrów go następnym razem. Wracaj do domu, tu jest trochę.. strasznie. -powiedziała brunetka rozglądając się po lesie.
-Zaraz wrócę - odpowiedział, a Elena wróciła w wampirzym tempie do domu. Trzeba coś zrobić z Klausem Mikaelsonem. Coś, żeby przestał przeszkadzać.

 
Klaus:
-Jesteśmy w innym mieście. Możesz tu użyć magii ? -zapytał Klaus patrząc na Sophie siedzącą obok niego w aucie.
-Co będę z tego miała?
-Hmm... może.. nie wyrwę Ci serca? Albo zapewnię Ci szybką śmierć? - zapytał na co ona lekko się skrzywiła. Wyciągnęła ze schowka mapę po czym zdjęła z szyi naszyjnik. Skupiła się przez chwilę po czym zmarszczyła brwi i otworzyła oczy.
-Ona jest tutaj...

 
--------------------------------------------------------------------------------------------
 

Jezusiu jakie flaki z olejem.
Przepraszam ze notka dopiero dziś. Nie mam weny. TOTALNIE NIE MAM.
Nie wiem do czego to zmierza. Nie mam czasu się nawet nad tym zastanowić. I boli mnie to, bo nie lubię was zawodzić :(
Miłego czytania.
Proszę o szczere komentarze, i może jakieś pomysły?


6.23.2013

NOMINACJE.

Okej. Dostałam dwie nominacje. I tak zwlekałam , więc czas najwyższy odpowiedzieć na pytania :)



 
 
 
1. Moja średnia to 4,69 (tak wiem, mało do paska, ale w 3 klasie liceum już się nie jara paskami, wierzcie mi :).
2.Pisze bo to sprawia ze w jakiś sposób się spełniam. Fakt, że komentujecie to co wam przedstawiam, i się wam to podoba, podbudowuje moją samoocenę. Sądzę ze to pewnego rodzaju hobby :)
3.Marzę o wielkim domu, małej córeczce i wiecznym szczęściu z moim chłopakiem :)
4.Oj tak. Caroline to tak naprawdę cała ja. Jej energiczność, pesymistyczność, roztrzepanie i przede wszystkim chęć do plotek i wrażliwość. Ostatnio przyłapałam się nawet że tak naprawdę ona mówi i myśli jak ja, a nie Caroline z TVD :)
5.Inspirują mnie wasze komentarze :)
6.Sama jestem poczatkująca. Ale moja rada to "Nie załamujcie się małą liczbą czytelników. Ci co czytają są najważniejsi :) Samospełnienie jeszcze bardziej :)"
7.Oj błagam. to pytanie nie powinno tyczyć się mnie. Sądzę iż miał szczęście, ponieważ posiadał naprawdę ładną dziewczynę. Jeszcze większy fart ma w tym, że jego życie jest na takim poziomie jakim jest. Niestety jego ostatnie wyczyny są na poziomie co najmniej bardzo niskim. Więc...
8.Maroon 5 - Moves like Jagger :)
9.Szczerze? Nie. Każdy mówi mi że jestem ładna, i głupia bo cały czas jestem na jakiejś diecie lub coś, ale to już siedzi we mnie, że nie podobam się sobie i nigdy nie będę. Chociaż, mam takie dni, że mówię sobie do lustra ze wyglądam dziś zajebiście :)
10.Mam 19 lat. Ale błagam, nie biczujcie mnie z tego powodu :)
11.Przez 4 lata grałam w siatkówkę. Uwielbiam sport, każdego rodzaju. Interesuję się biologią, chemią.. W tym momencie moje hobby ogranicza się do bloga, bo praca wakacyjna i myśl o studiach niestety wyczerpuje. A no i tatuaże :) To taka moja obsesja. :D
12.Czytam wszystko co mi wpadnie o Klaroline. Zostaje przy tych najlepszych. Czyli, skoro czytam, sama sobie odpowiedz dlaczego :)
13. Piwny
14. A ja powiem: laptop lub tablet.
15. OJ TAK. Nie musiałam siedzieć od 10 do 19 lub od 19 do 5 w pracy i usługiwać pijanym bywalcom klubów :D
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
1. A. Czyli, po prostu Aleksandra :)
2.Piwne.
3.Lato. Oj tak, tylko lato wchodzi w grę.
4.Czasami 10. Ale zdarza się też że odbieram od razu :)
5.Zdarza się ;) Sama się tak zakochałam. I jestem z moim chłopakiem od 2 lat :)
6.Jest ich bardzo dużo. Ale według mnie, największą jest to, iż nie dbam o swoje zdrowie, tak jak dbam o wszystkich innych :)
7.Zależy. Jak się śpieszę żeby coś napisać, to za chiny i pana nienawidzę. Ale jak się postaram, to wygląda przyzwoicie.
8. Na Besty nie wchodzę, na kwejka ostatnio też nie. Ale z tych dwóch bliższy jest mi kwejk.
9.Aktorka: Rachel McAdams,
Aktor: Josh Duhamel? Mam ich dużo, ciężko wyznaczyć najlepszych i ulubionych :D
10. To to już w ogóle ciężkie dla mnie. Najczęściej ubieram czerń. Ostatnio polubiłam pomarańcz. Wszelkiego rodzaju brązy i beże też są fajne :)
11. Bliźniak :)
12.Szczerze? Chyba tak. Ostatnio gdy jechałam autem, czarny kot szedł sobie przede mną, po czym gdy zatrzymałam się, żeby go przepuścić, on po prostu spojrzał w moją stronę, położył się, przeturlał dwa razy i poszedł spokojnym krokiem. A potem spadłam ze schodów. Tak więc, chyba wierzę :)
13. WAMPIR. Chociaż czarownica też fajna rzecz, ale życie wieczne to jest coś, za co mogłabym oddać duszę :)
14. Biologia.
15.Oj tak. Potem ustawiam ją na dzwonek, a następnie nienawidzę jak tylko usłyszę jej kawałek :D
 
 
 
Dziękuję jeszcze raz za nominacje. Ja nie nominuję nikogo. Wiem, przepraszam. Jestem wredna. Kiedyś zrobię wam psikusa na ponad 30 pytań. Ale to może jak kiedyś jeszcze mnie nominujecie, i jak już mi się czas znajdzie w życiu :)

 
 


ROZDZIAŁ 8


Weszła do wielkiego domu. Spojrzała w stronę podniesionych głosów, zobaczyła dwóch mężczyzn, jednak mimo to, nie weszła tam. Odwróciła się w drugą stroną, i zobaczyła wysoką brunetkę. Poczuła zdziwienie.
-Kim jesteś? - usłyszała swój głos
-Kim ty jesteś do cholery? - odezwała się dziewczyna
-Caroline?
-Aaa, dziewczyna Taylera – czarnowłosa zrobiła minę jakby miała rozum. - Mówił mi o Tobie. Jestem Hayley.
-Cóż. Hayley. To trochę dziwne, bo ja nie słyszałam o Tobie kompletnie nic.
-Jestem tu kilka dni – powiedziała, na co blondynce podskoczyło ciśnienie.
-Słucham?
-Potrzebowałam miejsca do spania, a Tayler jest dobrym kumplem. Był tak miły że sam to zaproponował- odpowiedziała na pytanie, a Caroline miała ochotę rzucić jej ładną buźką o ścianę.
-Znam wszystkich kumpli Taylera, i nigdy o Tobie nie słyszałam. Więc może skończ ściemniać? - Podeszła wolno do niej zakładając ręce na piersi.
-Taa.. nie obchodzą mnie dramaty nastolatków. Wyjaśnij to z Taylerem. Przepraszam.


Otworzyła oczy. Rozejrzała się po pokoju. Spostrzegła obok siebie śpiącego Klausa. Wyswobodziła się z jego objęć i wyszła z łóżka zakładając na siebie jego koszulę. Podeszła do balkonu i otworzyła drzwi, po czym siadła w tym samym miejscu co wczoraj. Kim jest ta wywłoka? I ten cały Tayler jako mój chłopak. Czy nadal nim jest? A może zostawił mnie dla niej?
-Dzień dobry kochana – usłyszała tuż przy swoim uchu angielski akcent. Poczuła jak męskie dłonie przytulają ją do siebie od tyłu. Mruknęła cicho z zadowoloeniem. -Musimy wracać do Nowego Orleanu. Elijah ma problemy.
-To coś poważnego?- zmartwiła się blondynka
-Nie jestem pewnien, ale nie zajmuj swojej pięknej główki takimi głupstwami. - powiedział całując ją w usta. Dziewczyna uśmiechnęła się do Klausa, po czym wyszła z balkonu zbierając po drodze wszystkie porozrzucane rzeczy.


Klaus:
Byliśmy w drodze już od jakiś 15 godzin i miał już szczerze dość całej tej podróży. Siedział w aucie, które zostawili na lotnisku gdy lecieli w tamtą stronę. Blondynka siedząca obok niego zasnęła już dawno temu, a on miał czas na rozmyślanie. Elijah powiedział że to pilne. Że chodzi o ich rodzine. Teraz to pojęcie jest względne, bo on uważa że dziecko które nosi wilczyca jest jego, i należy przez to do ich rodziny. On tak nie sądził. A może coś z Rebeekah? Pomyślał, jednak od razu jego przypuszczenia poszły w niepamięć bo pamiętał że słyszał jej głos gdy rozmawiał z bratem. Czyli pewnie chodzi o Hayley. Spojrzał na ukochaną. Teraz wszystko to co zyskał, pewnie straci. Jaka kobieta chciałaby znaleźć się w takiej skomplikowanej sytuacji? Legenda mówiła iż matka dziecka hybrydy nie przeżyje porodu. Nie było mu żal Hayley. I to w ogóle. Nie zależało mu nawet na dziecku. Gdyby jego matką była Caroline.. Przymknął oczy wyobrażając sobie ich wspólne dziecko i uśmiechnął się lekko na ten widok. Jego marzenia przerwał podjazd do jego rezydencji. Zaparkował tuż przed wejściem, i tak aby nie zbudzić blondynki zabrał ją z fotela i wszedł do domu. Przez hol zobaczył że w salonie siedzi cała jego rodzina, kilka czarownic i ona. Wszyscy spojrzeli na niego, a on przewrócił oczami na ich zaskoczone miny. Zaniósł śpiącą dziewczynę do swojego pokoju, i położył na łóżku przykrywając jej ciało kocem. Pocałował jej czoło i wyszedł z pokoju.
-Co się dzieje?- zapytał wchodząc do salonu. Z nikim się nie witając podszedł do barku i nalał sobie do szklanki troche burbonu. -Więc?
-Marcel dowiedział się o Hayley. Chce ją zdobyć, i zabić, bo myśli że tak pokona Ciebie. Musimy chronić dziecko – powiedział Elijah.
-Niech wyjedzie na jakiś barbados – mruknął spoglądając na ciężarną. Była dziś niepokojąco cicha.
-Problem w tym, że użył swojej wiedźmy, i związał ją z tym miastem. Nie może wyjechać. Nie może się ukryć. Nasz dom, to jedyne miejsce, do którego Marcel nie odważy się wejść.
-Kurwa. - powiedział Klaus wrzucając szklankę w kominek. - Daj jej pokój. Ale lepiej żeby nie wchodziła mi w drogę.
-Wiesz gdzie iść – Elijah zwrócił się w stronę Hayley, po czym dziewczyna niespoglądając na nikogo wyszła z salonu
-Co się z nią dzieje? Nie pyskuje, jest potulna i się słucha. To dziwne.
-Boi się, Klaus. Boi się o wasze dziecko.


Caroline:
Obudziła się w ciemnym pokoju. Była sama. Wstała i zapaliła światło, po czym spostrzegła że pokój należy do Klausa. Byli w Nowym Orleanie. Wbiegła szybko pod prysznic, i po pięciu minutach, ubrana w świeże ciuchy wyszła z pokoju osuszając ręcznikiem mokre włosy. Na korytarzu zobaczyła ciemnowłosą dziewczynę, ubraną w luźną sukienkę. Dziewczyna szła w jej stronę, a gdy ją zobaczyła przystanęła i patrzała na nią z przerażeniem.
-Ja Cie znam -powiedziała Caroline. - Byłaś we wspomnieniu. O jakimś Taylerze. Kim ty jesteś?
-Hayley. Jakimś Taylerze? Wspomnieniu? - zapytała czarnowłosa. Caroline spojrzała na nia dziwnym wzrokiem
-Straciłam pamięć. Nie pamiętam nic przed wypadkiem. Ciebie zobaczyłam wczoraj.
-Ciekawe – zironizowała Hayley patrząc na blondynkę z pogardą. - Czyżby Klaus był na tyle nierozważny że Cie wziął pod swój dach?
-Nierozważny?
-Twoi przyjaciele pewnie Cie szukają. Aż dziw mnie bierze że jeszcze ich tu nie ma, z Mystic falls przecież nie jest tak daleko... No chyba że wszyscy wreszcie Cie zostawili – zaczęła się śmiać, jednak nagle jej uśmiech znikł z jej twarzy. Złapała się za brzuch i oparła o ściane. Zdziwiona Caroline zobaczyła iż dziewczyna spodziewa się dziecka.
-Co Ci jest? - zapytała przerażona. Nie wiedziała co robić. Wampiry nie mogą być w ciązy.
-Mam skurcz.
-Nie jesteś wampirem. - zgadła blondynka.
-Cholera, spostrzegawczość to twoja wrodzona cecha? Jestem wilkołakiem. - odpowiedziała wciągając i wypuszczając powoli powietrze z ust.
-Dlaczego pierwotni Cię chronią? Wampiry nie mogą mieć przecież dzieci, więc to nie dziecko Elijah.
-To ty nie wiesz? - czarnowłosa spojrzała na Caroline z niedowierzaniem po czym uśmiechnęła się do niej pogardliwie. - Wampiry nie mogą. Hybrydy tak. -Hayley uśmiechnęła się po raz ostatni widząc minę blondynki i weszła do pokoju. Wampirzyca stała i łączyła fakty. Wampiry nie mogą... Hybrydy tak. Ile w tym domu jest hybryd? Znała tylko Klausa, ale prosiła w duchu aby to nie był on. Chwiejnym krokiem podeszła do schodów prowadzących na dół i usłyszała głosy dochodzące z salonu.

-Klaus, nie możemy tak po prostu jej zostawić – usłyszała głos Elijah – ona ma być częścią twojego odkupienia, bracie.
-Nie może tu zostać, rozumiesz? Jestem szczęśliwy. Mam wreszcie coś, czego nigdy nie posiadałem. MIŁOŚĆ. Zrozumiałeś bracie? - powiedział rozgniewany Klaus. Dziewczyna zakryła dłonią usta by nie było słychać jej oddechu. Czuła się jak podsłuchiwacz.
-Nie wypuszczę jej stąd.
-Będziesz musiał. - po raz kolejny usłyszała angielski akcent.
-Jeśli nie dbasz o nią, to zadbaj o swoje dziecko do cholery – krzyknął Elijah, a jej więcej nie było potrzeba. Zerwała się na równe nogi i pobiegła do pokoju hybrydy. W mgnienu oka zabrała swoje rzeczy, po czym otworzyła okno i najzwyczajniej w świecie skoczyła. Upadając zabolała ją noga, ale nie przejmowała się tym, zaraz przejdzie.  Jak najszybciej mogła wybiegła z rezydencji. Nie wiedziała gdzie iść.. Nie wiedziała co robić. ..."przecież z Mystic falls nie jest tak daleko" przypomniała sobie słowa wilczycy. Wyciągnęła ręka i machnęła na przejeżdzające auto.
-Co się stało maleńka? - zapytał gruby kierowca.
-Oddasz mi auto, i zapomnisz ze mnie widziałeś - powiedziała, po czym wywaliła go z samochodu i odjechała z piskiem opon. Po chwili myślała już tylko o tym, co czeka ją w tym tajemniczym mieście.



----------------------------------------------------


Notka dziś, bo jutro pracuje cały dzień, i naprawdę nie będę miała potem siły.
Wiem, że flaki z olejem, ale ostatnio nie mam czasu na nic.

PS. tak wiem, że między Nowym Orleanem a Mystic Falls jest ponad 3000 km, ale ja skróciłam tą odległość xD
KOMENTUJCIE :)

 

6.20.2013

ROZDZIAŁ 7.


Caroline:

Siedziała na balkonie, z szklanką Gentlemana od Jack'a Danielsa. Było już późno, jednak ona rozglądała się powoli po okolicy widzianej zza barierki. Gwieździste niebo, piękna noc, i miasto tętniące życiem. Nie miała ochoty zejść na dół i celebrować z innymi jakiegoś Katalońskiego święta. Nie miała ochoty udawać że się cieszy... A to wszystko za sprawą starego, powściągliwego hybrydo-wampiro-pierwotniaka którego miała ochotę w tym momencie udusić. Co zrobił? NIC. Właśnie to ją bolało. Okej. Napalenie wampirze, było do opanowania, jednak to co on zrobił zabolało ją dziesięciokrotnie. Nie żeby kiedy ktoś odmawia Ci stosunku płciowego, zainicjowanego przez Ciebie samego bolało, nie, no to wcale nie boli. Nie żeby odrzucenie ukochanej osoby bolało, nie co to, to też nie. No i oczywiście nie żeby krzyk tej właśnie „ukochanej” osoby miał robić na Tobie wrażenie. Po jej policzku spłynęła łza. Odrzucił ją, nawrzeszczał na nią „NIE MOŻESZ CAROLINE! NIE MOŻESZ MNIE KOCHAĆ KURWA MAĆ! NIE KOCHASZ MNIE. TY MNIE NIENAWIDZISZ!!”, i wyszedł. Może to był ich problem? Może to to, że on tak naprawdę jej nie kochał? Może nie umie jej tego powiedzieć?
Lekko podłamana dziewczyna wypiła zawartość szklanki i sięgnęła po litrową butelkę trunku. Przechyliła ją by nalać sobie i upić się do nieprzytomności, jednak zdała sobie sprawę że wypiła już wszystko. Jęknęła głośno, i zataczając się lekko wyszła z pokoju. Podchodząc do mężczyzny stojącego w recepcji wpadła na genialny pomysł i poczuła się jak nastolatka która próbuje ukryć się przed rodzicami.
-Mają państwo coś do picia? W sensie.. coś mocnego? - uśmiechnęła się najbardziej słodko jak tylko potrafiła, jednak zdawała sobie sprawę, że bełkotała, a jej pijański uśmieszek na pewno na niego nie zadziała
-Bar jest otwarty do północy proszę pani – powiedział chłopak, a ona spojrzała na zegarek. 3.30.
-Cholercia. A gdzieś blisko sklep, tutaj? Bar może? Lub coś? - plątał jej się język.
-Nie sądzę żeby dobrym pomysłem było Pani opuszczenie tego miejsca, w gruncie rzeczy może się coś Pani stać, a sądzę iż Pan Klaus byłby wtedy bardzo rozgniewany – mruknął przerażony chłopak.
-Boże, nie zrobił Ci nigdy krzywdy, prawda? - szepnęła patrząc na niego zdziwiona
-Nie, ale słyszałem iż jest on porywczy. Przepraszam panią, nie powinienem tego mówić – powiedział, na co dziewczyna głośno westchnęła.
-Nie, spokojnie. Znam go...chyba. Mogłabym dostać jakiś mały pokój, sama? Zapłacę za niego oczywiście i wszystko inne, ale chciałabym być incognito. Klaus Mikaelson ma niczego nie wiedzieć- powiedziała hipnotyzując go i spoglądając na niego ostrzegawczo. Chłopak skinął głową, a ona położyła mu pięćdziesiąt euro na blacie. - To dla ciebie – powiedziała zabierając klucz do pokoju tuż obok apartamentu pierwotnego. Prędko pobiegła do starego pokoju i zabrała większość swoich rzeczy, resztę zostawiając porozrzucane po podłodze. Wszystko to robiła w tak świetnym humorze, że nic nie było w stanie go zniszczyć. Śmiała się szyderczo dopracowując w myślach plan odegrania się na pierwotnym. Nie wiedziała dlaczego chciała się aż tak boleśnie na nim zemścić, jednak nie obchodziło jej to. Wyszła szybko z pokoju hybrydy i otworzyła sobie nowe drzwi, po czym zobaczyła skromniejszy, ale równie piękny pokoik. Pierwsze co zrobiła to podeszła do barku i z wielkim uśmiechem spojrzała na trunek Havannah Club 7. Nie był to Jack Daniels, ani inne drogie napoje, ale był to jeden z jakby nie patrzeć silniejszych alkoholi. Nie zważając na to iż dodaje się go do drinków, dziewczyna otworzyła butelkę i wypiła połowę jej zawartości. Świat zawirował. Zaczęła się do siebie cicho śmiać, jednak przestała gdy tylko usłyszała szczęk zamków, i otwieranie drzwi. Od razu zerknęła na swoje wejście do pokoju, jednak nic się nie stało.
-Caroline? - usłyszała brytyjski akcent hybrydy, i uśmiechnęła się widząc otwarte drzwi do balkonu. Słyszała dokładnie wszystko. Dodatkowo wyostrzyła słuch,i dosłownie czuła wręcz jego chaotyczne kroki po mieszkaniu. Cóż, ma czego chciał. - KURWA MAĆ! -Usłyszała jego głos i kolejne kroki. Po chwili usłyszała, iż wybiera on numer. Czym prędzej dobiegła do torebki i chwyciła swój telefon od razu wyjmując z niego baterię. Uśmiechnęła się do siebie i poczuła rozpierającą ją dumę. To nic że czołgając się po dywanie w wampirzym tempie kopnęła w stolik z lampą która się stłukła. Ważne iż on jej NIE ZNAJDZIE. Zaśmiała się szyderczo ostatni raz i wczołgała się na wielkie łóżko. Niewiele myśląc, od razu zasnęła.

Klaus:
Cholerna..BLONDYNKA! Był wściekły. W ich pokoju nie było jej rzeczy. Miała wyłączony telefon. Może ktoś ją porwał? Albo zabił? Niewiele myśląc zbiegł w wampirzym tempie do recepcji.
-Caroline Forbes. Blondynka, która ze mną przyjechała. Gdzie jest? - zapytał nie kryjąc złości.
-Ja nie wiem. - zdziwił się recepcjonista
-MÓW – warknął hipnotyzując chłopaka.
-Pokój obok apartamentu. 109 – powiedział a hybryda zniknęła, stając w mgnieniu oka pod drzwiami blondynki. Nacisnął klamkę i wszedł do małego pokoju. Pierwsze co zobaczył to rozbita lampa i otwarta butelka jakiegoś nędznego alkoholu. Porwali ją? Pomyślał zrozpaczony jednak po chwili usłyszał ciche chrapnięcie. Spojrzał w głąb ciemnego pokoju i dostrzegł blond pukle ukochanej. Spadł mu kamień z serca. Bał się że ją stracił. Jego wrogowie pewnie dawno zorientowali się ze wampirzyca jest jego słabością..Wytężając wzrok, i starając się zachowywać cicho, podszedł do łóżka, i spojrzał na swoją miłość. Nawet przez sen wiadome mu było, że była zalana w trupa. Na trzeźwo raczej by tego nie wymyśliła. Uśmiechnął się do siebie lekko, po czym podniósł dziewczynę i zabrał z powrotem do apartamentu. Położył ją na ich łóżku i pocałował w czoło.

Caroline:
Poczuła usta. W miejscu gdzie ją dotknął rozbrzmiała fala ciepła. Podniosła oczy, i zobaczyła że jej ukochany odchodzi.
-Miałeś mnie nie znaleźć – bełkotała w stronę jego sylwetki.
-Nie ciężko jest znaleźć pijanego wampira. -powiedział, a z jego twarzy znikł uśmiech. - Co się dzieje Caroline?
-CO SIĘ DZIEJE?- wykrzyknęła podnosząc się z łóżka i lekko chwiejnym krokiem podeszła do hybrydy. - JESTEŚ NIEMOŻLIWY !. NAJPIERW MNIE CAŁUJESZ, BA, PRAWIE MNIE ROZBIERASZ W JEBANEJ ŁAZIENCE, A POTEM ZACHOWUJESZ SIĘ JAKBYM NIEISTNIAŁA. JESTEŚ PEDAŁEM? - krzyczała. Nagle otrzeźwiała. Zero alkoholu we krwi. Zero zahamowań. Wywrzeszczała mu wszystko co chciała.
-Pedałem? - Nagle jej słowa wydały mu się śmieszne. Gdy blondynka zobaczyła jego pogardliwy uśmieszek, otworzyła z wściekłości szerzej oczy.
-Nie zrobiłeś tego. - szepnęła, jednak nie czekała na odpowiedź, i zdzieliła pierwotnego pięścią w tors. I tak cios za ciosem. Zaskoczony Klaus lekko odchodził do tyłu starając się ustrzec przed rękoma ukochanej, jednak szczerze mówiąc nie martwił się o siebie, tylko o to że między uderzeniami potknie się i skręci kark. Spojrzał na jej piękną twarz, i zobaczył zdeterminowaną, wściekłą minę. Ten widok doprowadził go do szaleństwa. Nagle stanął i zaczął po prostu się śmiać. I to nie przez chwile. On prawie turlał się ze śmiechu na podłodze. Nigdy, nikt nie doprowadził go do takiego stanu. Dziewczyna stanęła w bezruchu patrząc na klęczącego pierwotnego.
-Naprawdę?- zapytała nie mogąc uwierzyć że miał głęboko gdzieś jej wściekłość. - Może wezwać psychiatrę? A nie, sorry. Już za późno – mruknęła z ironią, po czym zaczęła kierować się do łóżka. Po drodze jednak postanowiła zrobić mu na złość. Powoli ściągnęła marynarkę, potem rozpuściła włosy. Następnie zdjęła bluzkę, i przystanęła na chwile by zrzucić z nóg sandałki i spodenki. I takim o to sposobem została w czarnym staniku i stringach do kompletu. Śmiech nagle ustał.

Klaus:
Jej postawa naprawdę była śmieszna. Nie mógł przestać się z niej śmiać. Podniósł wzrok na blondynkę, i to co zobaczył sprawiło że zamarł. Zaczęła się rozbierać na jego oczach. Gdy doszła do bielizny jego serce zamarło. Miał ochotę podbiec i złapać ją za pośladki. Potem dotknąć krągłych piersi, a na końcu zacząć całować jej szyję. Miał ochotę zatopić się w niej, i kochać się z nią bez zahamowań. Ale się bał. Dlatego zareagował tak wcześniej. Gdy odzyska pamięć, znienawidzi go jeszcze bardziej. Uzna zapewne, że wykorzystał jej chwilową „ułomność”. Nie mógł na to pozwolić. Nie mógł jej stracić. Ale jej cholerne zachowanie doprowadzało go do szaleństwa. A on tylko chciał dla niej szczęścia. Była dla niego najważniejsza. Przetarł dłonią twarz gdy zobaczył że rozpina zapięcie stanika. W wampirzym tempie znalazł się przy niej i chwycił jej dłoń blokując możliwość zdjęcia bielizny.
-Caroline, nie – szepnął jej do ucha.
-Ale czemu nie? Idę pod prysznic, chcę się rozebrać. Na Ciebie i tak to nie działa. A jeśli JEDNAK działa, to odwróć wzrok. - powiedziała wyrywając dłoń i zdejmując czarny stanik. Mężczyzna jęknął spoglądając na jej pełne piersi. Miał ochotę zacząć je całować. Jednak szybko odwrócił się do niej tyłem i skierował się w stronę balkonu.

Caroline:
-Może on naprawdę woli facetów – szepnęła
-Co powiedziałaś? - nie wytrzymał. Jak może mi coś takiego zarzucać?! Dziewczyna spojrzała na niego beznamiętnie i uśmiechnęła się do niego.
-Skoro mnie nie chcesz, to mogę poprosić Pana z recepcji, przystojny był. - powiedziała, na co on w jednej sekundzie doskoczył do niej i przycisnął do ściany.
-Wiesz dobrze że to nie prawda. Chcesz mnie sprowokować Caroline. Powiedziałem. NIE. - starał się być stanowczy, ale przez jego umysł już przechodziły myśli o jej krągłościach w jego rękach.
-Skąd mogę to wiedzieć? - warknęła. - nie chcesz mnie nawet dotknąć. No chyba że teraz – powiedziała, a on zdał sobie sprawę że opiera swoje ciało na jej. Poczuła ja jego podniecenie rośnie. Wbiło się w jej podbrzusze, a ona postanowiła spróbować ostatni raz. Szybko, tak by nie zdążył zareagować zerwała z niego koszulę i przytuliła ich nagie ciała, łącząc jednocześnie ich usta w pocałunku. Mężczyzna jęknął w jej usta, i wybuchł. Stracił wszelkie zahamowania..

Klaus:
Wbił się w jej usta z zachłannością, podnosząc ją za pośladki tak by objęła go nogami w pasie. Jego usta zaczęły schodzić najpierw na szyję, a następnie na piękne piersi. Całując je chwycił jej dłonie i trzymał nieruchomo nad głową cicho jęczącej dziewczyny. Po chwili Klaus z powrotem wrócił do jej ust a ona przejechała z podniecenia paznokciami po jego plecach. Nie puszczając jej dłoni, pierwotny przeniósł jej ciało na łózko, po chwili znajdując się na niej. Dziewczyna wyrwała jedną rękę. Zaczęła rozpinać mu spodnie, po chwili pomagając mu je ściągnąć razem z bielizną. Był nagi. Był jej. Uśmiechnęła się do niego lekko, a cała jej pewność siebie nagle zniknęła. Mężczyzna przewrócił ich tak, że to ona znajdowała się na nim. Nie wiele myśląc zaczęła całować jego szyję, a w tym czasie on ściągnął z niej ostatnią część garderoby ściskając lekko jej kształtny tyłek. Jęknął głośno gdy dziewczyna dotknęła jego penisa. Nigdy nie było mu tak dobrze. Nie wiele myśląc znów znalazł się na blondynce wbijając się w nią lekko. Jęknęła podobnie jak on przed chwilą, zamykając z podniecenia oczy. Poruszał się w niej lekko a ona z każdym ruchem jęczała coraz głośniej. Czuła jak jej ciało rozrywa się na miliony kawałeczków. Cała jego cząstka należała już do Klausa. Całe jej serce. Całował ją po szyi, piersiach, ramionach. Była jego. Czuł jednak coś, czego nigdy nie zaznał. To nie był zwykły seks. Poczuł jak jego podniecenie sięga zenitu. Wsłuchał się w jej jęki, i poczuł jak dochodzi w niej. Jęknął ostatni raz, mocno wbijając się w ciało blondynki i dochodząc równocześnie z nią. Nie wiedział ile jego ciało leżało na niej. Czuł jak palcami jeździ lekko po jego plecach, czuł jak jej serce przestaje powoli bić w tak szybkim tempie. Po chwili przełożył się na plecy, i od razu przyciągnął do siebie ukochaną. Czuł iż ona już śpi. Albo zaraz będzie spała. Przymknął oczy, i poczuł się najszczęśliwszym facetem na świecie. Niczego nie żałował. Cieszył się z wszystkiego do czego doszło w tym pokoju. Uśmiechnął się do siebie, czując jak jego marzenia się spełniają. Pocałował ją w czoło a ona cicho westchnęła.
-Kocham Cię. - usłyszał a jego serce zamarło. Spojrzał na blondynkę, szukając potwierdzenia że się nie przesłyszał, jednak ona już spała. Tak. Z całą pewnością był najszczęśliwszym facetem na świecie.
 
 
 
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
 
  
O cholercia, cholercia.
Pierwszy raz w życiu zostałam nominowana do czegokolwiek.
Czuję się wyróżniona, podniecona, i mam wene :D Więc spodziewajcie się czegoś nowego może ciut wcześniej :D
  
KOOOCHAM WAS !
 


6.17.2013

ROZDZIAŁ 6.


(posłuchaj)
 
 
 
Strach. Biegła ciemnym lasem. Czuła ból w ramieniu. Uciekała przed czymś. Albo przed kimś. Wbiegła na ulicę, po czym spadła na ziemię. Zobaczyła zamazaną postać, nie słyszała co mówił, ale widziała że idzie w jej stronę. Złapał ją za szyje i dusił...


-Caroline, kochana, obudź się – usłyszała głos koło swojego ucha. Otworzyła leniwie oczy, jednak czuła niepokój w sercu. - znów Ci się to śniło. Gdy tylko wstawałem z łóżka ty zaczynałaś prawie płakać przez sen.
-Morał z tej historii taki, że musisz spać ze mną – uśmiechnęła się do niego szeroko, na co on odpowiedział jej tym samym.
-Musimy wyjechać – powiedział, i zaczął się głośno śmiać na widok jej przerażonej miny – spokojnie, na nie zbyt długo. Dowiedzieliśmy się że w Europie są czarownice które się tego podejmą.
-Gdzie dokładniej?
-W sumie mamy całą zachodnią Europę, więc weź wszystkie lekkie rzeczy, bo będzie bardzo gorąco. Myślałem nad Barceloną. Tam wszystkie wiedźmy są szalone.
-Skąd to wiesz? - zapytała czując jak robi się zazdrosna
-Znałem kilka w przeszłości. To moje dobre znajome, a także i dłużniczki. Co ty na to?
-Na co? - zadała pytanie wyrywając się z transu.
-O czym myślałaś, kochanie?
-O tym co robiłeś z tymi znajomymi – powiedziała ze zmarszczonymi brwiami, a on od razu się rozpogodził. Była zazdrosna. Nie mógł wyjść z podziwu. Jej piękna twarz nawet niezadowolona, i zmęczona wyglądała idealnie. -No nic. Jedziemy, co mi po tym że będę tu siedzieć, skoro ty masz swoje zasady niedotykania mnie – mruknęła puszczając mu oko, i wstając z łózka. Nie zmartwiła się nawet tym że jej piżama została wczorajszego dnia w łazience...

Klaus:
Siedzieli w skórzanych fotelach. Burbon był już dawno w szklankach z lodem, a naprzeciw włączony był jakiś nowy film. Jednak mimo tego, że lubił bardzo pierwszą klasę, i wszystko co było z nią związane, to dziś nie był zadowolony z podróży. Siedział przy oknie, i nie mógł się na niczym skupić. Miał ochotę pozabijać wszystkich kawalerów w tym pomieszczeniu, ponieważ doskonale wiedział, że co chwile zerkają na piękną blondynkę siedzącą koło niego. Nie zachowywali się jak para, nic nie wskazywało więc, iż jest ona zajęta. Teoretycznie nie jest. ALE za to w praktyce wygląda to inaczej. Pomyślał uśmiechając się do siebie.
- O czym myślisz? - usłyszał głos Caroline tuż przy uchu. Po całym ciele przeszły mu dreszcze.
- O tym, że mam ochotę zabić tutaj wszystkich facetów. Gapią się na Ciebie, chociaż nie powinni. - warknął.
-Dlaczego nie? Jestem wolną kobietą. W sumie, kilku wygląda na całkiem fajnych – droczyła się z nim widząc jak coraz bardziej napina mu się linia żuchwy. - Co? - dodała niewinnie.
-NIC. - odwarknął po czym zajął się oglądaniem filmu.


Caroline:
Lotnisko w Barcelonie było...duże. Z całą pewnością, gdyby był to schron atomowy, zmieściłaby się tutaj połowa ludzie mieszkających w Nowym Orleanie, ba ! O ile by wszyscy nie weszli na ścisk. Dziewczyna stała w kolejce do toreb, patrząc na to jak jej partner próbuje wynająć auto. Nawet rozmawiając z innym mężczyznom, wydawał się jej najseksowniejszym facetem na świecie. Był ubrany zwyczajnie, a mimo to jej serce biło szybciej. Nagle wpadła na niego wysoka brunetka, o oliwkowej cerze. Miała na sobie najbardziej obcisłą sukienkę jaką można było kupić,i najwyższe szpilki jakie w życiu widziała. Caroline nieznacznie się skrzywiła na widok jak szczerzy się do jej mężczyzny, i próbuje zagadać. Czym prędzej chwyciła dwie średnie walizki, i nieprzejmując się nikim podeszła w stronę Klausa. Postawiła tuż koło nich torby i uśmiechnęła się do kobiety po czym pocałowała hybrydę i chwyciła go za rękę.
-To co, ma Pani dla nas jakieś auto? - zapytała Caroline, grając głupią.
-Yy... ja nie... - dukała brunetka patrząc na wampirzycę.
-Skoro nie to proponowałabym iść tam gdzie pani miejsce – uśmiechnęła się szeroko po czym pomachała do niej i odwróciła się w stronę mężczyzny stojącego za nimi. - co z tym autem?
-Hmm mam jedne idealne dla Pani – uśmiechnął się młody czarnoskóry chłopak.
-Super, prowadź – powiedziała zostawiając zaskoczonego Klausa i dwie torby.


Klaus:
Jechali do centrum. Caroline siedziała za kierownicą, i nie odzywała się do niego od feralnego zdarzenia na lotnisku. Była o niego z całą pewnością zazdrosna. Tylko, czy jest o co?
Nie wiedział czy powinien zacząć rozmowę. Kiedyś gdy była na niego zła, lepiej było odczekać jakiś czas, zanim znów się spotkali. Ale teraz raczej ciężko będzie usunąć się na bok.
-Skręć tutaj – powiedział pierwotny, po czym ich oczom ukazał się piękny hotel z wielką fontanną tuż przed wejściem.
-Naprawdę?- zapytała patrząc na niego sceptycznie.
-Stać nas. Spokojnie. - wysiadł z auta, i skinieniem dłoni zawołał bagażowego który zabrał ich rzeczy. Weszli do wielkiego holu, i podeszli do elegancko ubranej kobiety. Ta na ich widok od razu przybrała sztuczny uśmiech. Wzięli od niej klucz do apartamentu, i udali się windą do góry. Blondynka otworzyła drzwi i jej oczom ukazał się wielki salon. Zamknęła oczy, i policzyła do pięciu, żeby nie wrzasnąć na hybrydę.
-Nie było nic bardziej... normalnego?- zapytała patrząc na złote zdobienia i wielki plazmowy telewizor na ścianie.
-Lubie ten pokój. Wybacz- powiedział uśmiechając się do niej tak, że zmiękło jej serce, a cała złość odeszła w niepamięć. Jednak jej duma nie zniknęła, i nie dając nic po sobie poznać, wyszła z pokoju udając się na wielki, balkon. Widok ją urzekł. Przed nią było tysiące drzew, a za nimi widać było kawałek plaży i wodę. Uśmiechnęła się do siebie, i stwierdziła że nic nie może się równać z tym widokiem.
-Pięknie tu, co? - usłyszała głos tuż przy swoim uchu. Zobaczyła dłonie mężczyzny na barierce, po obu stronach jej ciała, i wtedy poczuła jego ciało opierające się o jej plecy, i jego głowę spoczywającą na jej ramieniu.
-Tak – szepnęła. Mężczyzna zabrał dłonie z barierki i objął blondynkę przytulając ją do siebie mocno.
-Cieszę się że tu jesteś.
-Przecież musiałam tu przyjechać, do czarownic – mruknęła opierając tył głowy na jego ramieniu.
-Nie chodzi mi o miasto. Cieszę się że teraz, jesteś tutaj – wytłumaczył przytulając ją mocniej, a ona zrozumiała że chodzi mu o jego ramiona. Jej serce zabiło mocniej. Uwielbiała gdy tak do niej mówił. Nagle ich chwilę zadumy przerwał telefon.
-Anastazjo?- Klaus przyłożył słuchawkę do ucha jedną ręką, nie puszczając swojej ukochanej. Dziewczyna próbowała wytężyć słuch żeby usłyszeć to co mówi nieznana jej kobieta, jednak nie mogła nic usłyszeć. -Dobrze. Tam gdzie zawsze, za 20 minut.
-O co chodzi? - zapytała gdy mężczyzna odłożył telefon.
-Idziemy. Czarownica na nas czeka.

Caroline:
Siedzieli w jakiejś ekskluzywnej restauracji czekając na tajemniczą Anastazję. Blondynka nie mogła zrozumieć, dlaczego Klaus ukrywał przed nią o kogo chodzi.
-Zjesz coś?- usłyszała głos pierwotnego, ale pokiwała mu jedynie przecząco głową. Bała się. Cholernie bała się tego co może się stać. Co jeśli okaże się że przypomnę sobie wszystko? Co jeśli on mnie wtedy zostawi? A co jak całe to moje uczucie będzie tylko wyimaginowane? Może tak naprawdę nie mam prawa go kochać? Rozmyślania blondynki przerwało nadejście kobiety. Na jej widok szczęka Caroline chciała opaść, jednak dziewczyna się powstrzymała. Czarownica była piękna. Wysoka, zgrabna, miała piękną, hiszpańską urodę, i z całą pewnością nie oszczędzała na ubraniach. Miała na sobie piękną, zwiewną oliwkową sukienkę z dość dużym dekoltem i sandałki na wysokiej szpilce. W tym momencie blondynka żałowała że ubrała zwykłe szorty i trampki.
-Klaus! Jak dawno się nie widzieliśmy – wykrzyknęła wręcz brunetka i przytuliła się mocno do mężczyzny całując go uprzednio w policzek. - A ty musisz być zapewne Caroline, miło mi Cię poznać.
-Taak, mi też- opowiedziała blondynka wymuszając uśmiech, i podając jej dłoń.
-Ciekawe. Ona naprawdę nic nie pamięta – mruknęła czarownica nie puszczając jej dłoni. Usiadła na krześle obok blondynki wpatrzona w nią z zaciekawieniem dalej ją trzymając. - Nie wiem czy będę potrafiła pomóc, Klaus. Jej blokada jest silna. Cholernie silna.
Hiszpanka puściła dłoń Caroline i spojrzała na Klausa.
-Coś ty jej zrobił? - zapytała śmiejąc się serdecznie. Pierwotny pokiwał lekko głową z dezaprobatą.
-Sama mnie odnalazła. Nie wiem dlaczego mnie.
-Jest pewne zaklęcie. Spróbuje. - powiedziała obracając się z powrotem do blondynki. - Meminisse animus omnes omnia omnibus.
Blondynka spojrzała na nią beznamiętnie.
-Na pewno masz moc? - zapytała nie czując nic.
-Widzisz? - zwróciła się do Klausa. - To nie jest normalne. Mogę ją jeszcze zahipnotyzować. Ale jeśli to zaklęcie nie pomogło, to dużo nie zdziałam. Próbowałeś jej pokazać cokolwiek?
-To był mój plan B. - powiedział pierwotny patrząc na ukochaną. - postaram się jej pomóc przypomnieć cokolwiek.
-Myślę że ona sama to zablokowała. Jest Ci teraz dobrze?
-No, tak. Dlaczego miałoby mi nie być? - zapytała. - muszę iść do toalety.
Caroline wstała i wyszła z pomieszczenia udając się do toalety, gdzie od razu przepłukała twarz wodą. Co się dzieje do cholery?


Klaus:
-Co o tym myślisz? - zapytał
-Widziałam tylko jej teraźniejsze wspomnienia. Wszystko to co stało się po zaniku pamięci. Czułam wszystko to, co ona. Klaus, czy ona wcześniej też Cie tak bardzo kochała?
-Kochała? - prawie wykrzyknął zdziwiony.
-Gdy zobaczyła się po raz pierwszy, stojąc na balkonie, od razu poczuła szczęście że Cię widzi. To nie twój dotyk uruchamia jej wspomnienia, tylko fakt iż jest ona szczęśliwa. To tak jakby odrzuciła wszystkie wspomnienia, bo była cholernie nieszczęśliwa. A teraz szczęście je uruchamia.
-Ale dlaczego tylko te ze mną?
-Bo Cie kocha. Nie wiem, nie umiem tego dokładnie wytłumaczyć. Ale dziewczyna jest w Tobie zakochana. I mogę szczerze przypuszczać, że to nie z powodu tego że nic nie pamięta. To musiało się dziać już wcześniej Klaus. Gdyby tak nie było, nie pamiętałaby Cię. - powiedziała czarownica, na co on ukrył twarz w dłoniach. Jego marzenia się spełniły. BYŁA JEGO. Ale czy on tego chciał?
-Nie zadręczaj się – usłyszał głos hiszpanki – myślę, że jej wspomnienia wrócą. Ale nawet gdy one się znów pojawią, to ona nie zapomni tego jakim darzy Cię teraz uczuciem. Muszę już iść. Gdybyś czegoś potrzebował, dzwoń. - poklepała go po ramieniu i wyszła. Mężczyzna wstał i ruszył w stronę łazienki. Chciał to poczuć. Chciał JĄ poczuć. Wszedł do damskiej toalety i zobaczył swoja ukochaną opierającą się o umywalkę, i patrzącą w lustro. Zerknęła na niego przestraszona.
-Co ty tu...? - urwała gdyż usta pierwotnego wbiły się w jej. Przycisnął ją do ściany i zachłannie całował. Czuł każdy centymetr jej ciała. Dopiero po chwili zaskoczona blondynka oddała pocałunek z taką samą żarliwością. Pochłonęli się cali. Mężczyzna włożył pod jej bluzkę rękę i lekko dotykał jej pleców. Dziewczyna nie będąc mu dłużna położyła mu dłoń na pośladkach i lekko je ścisnęła. Podniecenie było wyczuwalne na kilometr. Klaus podniósł ją lekko tak, by ona oplotła go nogami i znów przycisnął ją do ściany napierając na nią całym ciałem. Caroline zaczęła odpinać guziki jego koszuli. Przeniosła usta na jego szyję i zaczęła ją całować, na co on jęknął z rozkoszy ściskając mocno jej pośladki. Nagle do łazienki ktoś zapukał. Oderwali się od siebie, i spojrzeli sobie w oczy próbując uspokoić oddechy.
-co to było?- zapytała próbując się uspokoić po cały ataku podniecenia.
-Nie mam pojęcia, ale mógłbym tak całe życie- powiedział opuszczając jej ciało na ziemie. Gdy stanęła na nogach od razu przytuliła się do niego i wtuliła twarz w jego ramie.
-Ja też – szepnęła, na co on ze szczęścia zamknął oczy i uśmiechnął się dziękując Bogu za to co zyskał.

 
 
-----------------------------------------------------------------------------------------------
 
 
 
Cieszę się ze podoba wam się to co piszę :)
Nawet bardzo :)
Dziś nowy rozdział, nie wiem kiedy kolejny, bo niestety mam problemy zdrowotne, i nie wszystko jest teraz dobrze ;D
 
Postaram się w czwartek coś dodać. Naprawdę.
A tymczasem zostawiam was i czekam na komentarze :)
 
 




 

6.15.2013

ROZDZIAŁ 5.

Przed tym jak to przeczytacie musze napisać kilka rzeczy :)
Cieszę się niezmiernie, że tak wam się to podoba :D
Cieszę się iż komentujecie, i budujecie moją pisarską samoocenę :D
A jeszcze bardziej się cieszę że pomagacie mi rozprzestrzenić moje wypociny.

Dziś, zobaczymy kto zostanie, a kto stwierdzi że jednak mu się nie podoba, bo rozdział jest.. no ocenicie sami :)
Miłego czytania.


----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------



(posłuchaj)
 
-Caroline. Stoję w jednym z moich ulubionych miejsc na świecie. Otoczony przez jedzenie, muzykę, sztukę, kulturę. I, jedno o czym myślę, to to, jak bardzo chciałbym Ci to pokazać... Może któregoś dnia, mi pozwolisz.

Nagle poczuła jak otwierają się jej oczy. Był ranek. Czy mi się to wszystko śniło? Myślała dotykając ust. Pocałował ją. Powiedział że mu zależy. Tulił do Siebie przez resztę wieczoru tłumacząc jej, jak bardzo chce, żeby kochała go, ale nie w ten sposób. Podjął decyzję. Więcej jej nie pocałuje. Jednak ona wiedziała, że jeśli tylko mocno go sprowokuje, to da sobie radę z tym żeby poczuć jego usta. A ona Chciała. Ba, miała wczoraj ochotę BŁAGAĆ go o więcej. Jej emocje grały z nią w jakąś grę. Z każdym jego dotykiem, ona chciała więcej. Podniecenie rosło, i dawało się je wyczuć w powietrzu. CHCIAŁA WIĘCEJ. Jednak jak tego dokonać, jak naprzeciw jej uczuciom wychodzi niewzruszona hybryda, która mówiła „jak coś sobie postanowię, to tak będzie.” Zawsze można go w takim razie po torturować uśmiechnęła się do siebie w myślach, po czym wstała szybko z łóżka. Pobiegła do łazienki. Zrobiła lekki makijaż, ułożyła włosy tak aby wyglądały ładnie, ale naturalnie, jakby dopiero wstała. Do tego leciutko skropiła się perfumami, po czym w samej „piżamce” składających się z takich samych, kusych majteczek, i bokserki wyszła z pokoju. Wytężyła słuch, i już wiedziała że jest w kuchni. Podciągnęła lekko bluzkę tak by odsłaniała płaski brzuch, i ruszyła na podbój pierwotnej hybrydy.


Klaus:
Miał wyrzuty sumienia. Nie powinien wczoraj jej całować. Ba, nie powinien nawet jej dotykać. Nie żeby nie chciał, co to to nie. Ale co zrobić, żeby dziewczyna, którą się kocha, dała sobie spokój, skoro samemu się tego nie chce? Siedział w kuchni, na wysokim krześle przy wielkim stole, kiedy nagle do pomieszczenia weszła blondynka. Na jego widok uśmiechnęła się lekko po czym ziewając przeszła do lodówki. Stanęła do niego tyłem szukając czegoś w lodówce. Mężczyzna przełknął lekko ślinę, gdy zobaczył jej piękne nogi, jej pupę, włosy opadające lekko na plecy. Dziewczyna zabrała z lodówki jajka, szczypiorek, bekon, paprykę, cebulę i masło. Zaczęła otwierać po kolei wszystkie szafki. Nagle w jednej, tuż nad nią zobaczyła olej. Jednak była trochę za niska by go sięgnąć. Stanęła na palcach, i próbowała chwycić produkt. Klaus poczuł podniecenie, na widok jej idealnego ciała prężącego się przed nim. Wolałby, żeby działo się to pod nim. Miał już lekko przyspieszony oddech, i szczerze czuł że zaczyna się pocić. Cholerne wampirze podniecenie. Pomyślał dalej patrząc na blondynkę. Nagle spostrzegł że dziewczyna się do siebie uśmiecha. Co kurwa? W wampirzym tempie podbiegł do niej, po czym przygwoździł ją lekko do lodówki.
-Co ty robisz, kochana? - Zapytał, próbując powstrzymać rosnącą w nim złość -Bawi się tobą, głupi.
-Śniadanie? - zapytała najsłodszym głosem jaki słyszał.
-A tak naprawdę?
-Robię śniadanie. Z tego co wczoraj mówiłeś, to nie będziesz mnie dotykał, a tu patrz, historia lubi się powtarzać - uśmiechnęła się do niego bezczelnie.
-Czy ty próbujesz mnie sprowokować, Caroline? - zapytał, na co ona uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
-JA? Nigdy. Klaus. Przecież wczoraj ustaliłeś coś. Skoro nic ode mnie nie chcesz, to ja Cię nie będę zmuszać – powiedziała mu, ręką zataczając koła na jego klatce piersiowej. Uśmiechnęła się do niego jednoznacznie, na co on dosłownie jęknął.
-Nie możesz. Nie będziesz tego robić. Rozumiesz? - zapytał, na co ona podniosła jedną brew.
-Ale czego? Robię śniadanie, Klaus. Masz pecha, jeśli coś Ci nie odpowiada, nie musisz patrzeć. - powiedziała, po czym wyciągnęła patelnię, i rozlała na nią olej. - Coś jeszcze? - dodała czując na sobie jego wzrok. Mocno wkurzony mężczyzna wyszedł prędko z kuchni, udając się od razu do swojego pokoju. Ze złości rzucił puchar stojący na szafce w ścianę. Położył się na łóżku i zamknął oczy oddychając spokojnie. Nagle zaczął się śmiać. Jego Anioł. Chciała go po prostu sprowokować, żeby jej dotykał, chciała tego samego. Nie mógł tego wszystkiego pojąć. Kiedy to się stało? Kiedy ona zaczęła coś czuć? Kiedy zaczęła go kochać? Nie mogę w to uwierzyć. Myślał nieustannie nad tym co się właśnie stało w kuchni. Nagle usłyszał pukanie do drzwi.
-Proszę – powiedział nie zmieniając pozycji. Poczuł jej zapach. Dziewczyna weszła, zamykając drzwi. Usiadła na jego łóżku, tuż przy jego nogach.
-Przepraszam – usłyszał. Zdziwiony podniósł się na łokciach, zerkając na blondynkę. Siedziała po turecku na jego łóżku, ze spuszczoną głową. Jej loki opadły zasłaniają jej piękną twarz. Mężczyzna jęknął po czym chwycił dziewczynę w talii i pociągnął tak że leżała w połowie na nim. Jej głowa znajdowała się na wysokości jego ramienia. Przytulił ją do siebie, nie mogąc zrozumieć dlaczego to robi. Kiedyś, gdy sobie coś postanowił, nie zależnie od tego czy to było w sprawie dziewczyny, czy jakiegoś wroga to to spełniał. Kurwa mać. Pomyślał, lecz nie wypuścił jej z rąk. Ukoiła jego nerwy. Zupełnie jak wtedy, gdy Silas zawładnął jego umysłem.

Caroline:
Odpływałam. Chciałam spać. Trzymał mnie w żelaznym uścisku, co podobało się i mi, i całemu mojemu ciału. Korzystając z jego nieuwagi zarzuciła mu nogę na uda, udając że już śpi. Poczuła jak całe jego ciało się spina, a po chwili rozluźnia. Zaczął gładzić lekko jej ramię. A ona już odchodziła do krainy snów. Tuż przed tym, jak zasnęła usłyszała tylko..
-Śpij słodko kochanie. Zawsze będziesz dla mnie najważniejsza.
***

Obudziła się sama. Z pewnością nie była w „swoim” pokoju, ale czuła tu zapach który koił jej nerwy. Usłyszała dźwięk prysznica. Cholera. Pomyślała, ponieważ całe jej ciało spięło się, jakby chciało teraz też tam być. MOŻE? Dziewczyna wstała podchodząc powoli do drzwi łazienki. Ręce jej drżały. Przełknęła ślinę i odetchnęła głęboko. Odwagi. Powoli zdjęła bluzkę, a następnie majtki, które miała na sobie. Otworzyła po cichu drzwi do przestronnej łazienki. Było w niej duszno, i parnie. Szyby wielkiego, szklanego prysznica były zaparowane, jednak ona widziała sylwetkę jej mężczyzny. Stał tyłem do niej, opierając się rękoma o ścianę. Woda spływała po jego ciele. Jej podniecenie urosło do maksimum. Czemu on tak na mnie działa? Jak można w tak krótkim czasie, robić takie rzeczy? Może byłaś dziwką? Podsuwało jej sumienie, jednak teraz było za późno. Już weszła. Otworzyła drzwi od wielkiej kabiny, a on drgnął. Całe jego ciało się napięło. Czuła jak jego serce przyspiesza wraz z oddechem. Weszła do środka, zamykając za sobą drzwi. Podeszła do niego, po czym położyła rękę od tyłu, na jego brzuchu, a już po chwili przytuliła się do jego pleców. Czuła jak jego ciało w dalszym ciągu jest napięte. Nie chciał się rozluźnić. Wiedziała też, że nic nie powie... Stali tak sekundy, minuty, godziny.

Klaus:
Jak mam kurwa dotrzymywać słowa? Pomyślał, czując dłonie blondynki przesuwające się po jego nagim torsie. Czuł wszystko. Jej nagie piersi ocierające się o jego plecy. Jej uda dotykające jego ud. Jej włosy muskające co chwile jego ramiona. Jej policzek przytulony do jego łopatki. Nie mógł się ruszyć. Sparaliżowało go to. Jego wszystkie marzenia się spełniły, tylko jakim kosztem? Ona nic o mnie nie wie. CHOLERNE NIC. Przymknął oczy. Poczuł jak dziewczyna zabiera dłoń i powoli się odsuwa. Jego serce w jednej sekundzie rozpadło się z na tysiące, miliony kawałeczków. Ale mimo tego dalej się nie poruszył. Nagle poczuł jej dłonie na plecach, a jej ciało opierało się na jego torsie. Jej twarz dotknęła jego torsu. Otworzył oczy i zobaczył pod sobą blondynkę, która przytulała się do niego. Ich ciała idealnie do siebie pasowały. Trwali w uścisku, złączeni ze sobą. Nie wiedział ile to trwało. Wiedział że chce tak stać całą wieczność. Wiedział od dawna że ją kocha, jednak teraz, to uczucie spotęgowało się. Zabrał ręce ze ściany, i objął blondynkę, przenosząc swój ciężar ciała tak, że teraz oboje stali pod wodą. Jej włosy zamoczyły się, przyklejając do twarzy, ramion, pleców. Jednak ona dalej stała z zamkniętymi oczami, przytulona do jego torsu. Pocałował ją w czoło tuląc jeszcze bardziej do siebie. Drgnęła. Pogłaskał ją po głowie na co ona oderwała policzek od niego, i spojrzała mu w oczy. Jej wzrok był przepełniony miłością, troską. Przełkną ślinę, i niewiele myśląc zbliżył się do niej, i ją pocałował. Ich usta trwały w pocałunku przez dłuższą chwile. Dziewczyna przytuliła się do niego mocniej, a on oparł ją o ścianę, dalej całując. Wplótł palce w jej włosy. Dłonie Caroline wędrowały po całych jego plecach, zostawiając na nich lekko czerwone ślady paznokci. Nie potrzebowali więcej. Mimo tego że ich ciała były złączone, podniecenie sięgało zenitu, to oni nie potrzebowali seksu. Nie.
Po godzinie? Może dwóch, albo nawet po całym dniu. Oderwali się od siebie, i spojrzeli sobie w oczy.
-Co ty ze mną robisz- szepnął, dotykając jej policzka.
-Nawzajem – odszepnęła, ostatni raz dotykając lekko jego ust.

Klaus:
-Elijah? - zapytał odbierając telefon. Brata nie było przez dłuższy czas w domu. W sumie, nie obchodziło go to, co się dzieje. Spojrzał na śpiącą blondynkę, po czym wyszedł z pokoju, a następnie z domu.
-Klaus, żadna czarownica nie chce się tego podjąć. Gdy rozmawialiśmy, jednogłośnie stwierdziły, że na wejście w umysł wampirzycy zgodzą się tylko czarownice z Europy. Tylko one są na tyle szalone.
-Więc czeka mnie ciekawa wycieczka do Europy – uśmiechnął się na myśl, że wreszcie pokaże ukochanej wszystko co pragnął.
-Chcesz z nią jechać? - usłyszał lekko przerażony głos brata.
-Tak, dlaczego nie? Przecież nie pojedziemy na 100 lat.
-A co z Marcelem? Z odzyskaniem władzy? - zapytał
-Jestem nieśmiertelny. To nie ucieknie. Zresztą, za maksymalnie tydzień wrócimy. O co chodzi bracie?
-Co z Hayley? - zapytał, a Klaus od razu się zdenerwował.
-Nie obchodzi mnie ona.
-Caroline wie? Wie że będziesz ojcem? - zapytał Elijah, a Klaus przymknął oczy, czując ból w klatce piersiowej. Bolała go bezsilność.
-Nie. Powiem jej. Ale nie teraz. - szepnął. - jutro jedziemy. Zobaczymy się za tydzień. Trzymaj się bracie.
Hybryda rozłączyła się. Wszedł do swojego pokoju, i spojrzał na śpiącą blondynkę. To co zrobiła, było... magiczne. Zawładnęła jego sercem. Pierwszy raz, nie potrzebował seksu, by się spełnić. Wystarczył jej dotyk. Uśmiechnął się na wspomnienie jej czynów. Przymknął oczy, i położył się obok niej. Blondynka jakby odruchowo przyciągnęła go całkowicie do siebie, przyklejając swoje ciało do niego.
 
 
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
 
Co sądzicie? :)


6.12.2013

ROZDZIAŁ 4

(posłuchaj)

Strach. Biegła ciemnym lasem. Czuła ból w ramieniu. Uciekała przed czymś. Albo przed kimś. Wbiegła na ulicę, po czym spadła na ziemię. Zobaczyła zamazaną postać, nie słyszała co mówił, ale widziała że idzie w jej stronę. Złapał ją za szyje i dusił...


Otworzyła oczy, po czym szybko podniosła się do pozycji siedzącej, przestraszona. Okej, za pierwszym razem się nie przestraszyłam. Ale teraz to już drobna przesada. Pomyślała, po czym rozejrzała się po pokoju. Wczoraj była tak zmęczona że po prostu się położyła. Sypialnia była ogromna. Łóżko w którym leżała też nie było małe. Nad nią wisiał biały baldachim, naprzeciwko znajdował się kominek a po prawo wejście na balkon. Mogła się domyślać że po lewej stornie była łazienka, ale nawet nie miała ochoty chwilowo tego sprawdzać. Położyła się z powrotem i popatrzyła w sufit zakryty płachtą materiału.
Może Klaus ma racje, z tym że wszystkie wspomnienia powinnam odkryć sama. To wszystko jest bezsensu. Cała ta sytuacja doprowadzała ją do szału. Wspomnienia pokazywały się tylko z Klausem, i to w dość nietypowych sytuacjach. Jak go zobaczyła, jak go dotknęła, jak przytuliła.
To co? Może teraz ma mu skoczyć do łóżka żeby coś powróciło? W sumie. Jest przystojny. Martwi się o nią. Zajmuje się nią. Zależy mu na niej. Co jeszcze ma zrobić? Tylko dlaczego wcześniej tego nie zrobiłam? Skoro był taki sam cały czas, to co musiał mi zrobić w przeszłości, ze nigdy go do siebie nie dopuściłam? Jej rozmyślanie przerwało pukanie do drzwi. Po chwili w otworze między drzwiami zobaczyła twarz pierwotnej hybrydy.
-Wyspałaś się, moja kochana? - Zapytał wchodząc do pokoju i siadając w jej nogach na łóżku.
-Hmm.. miałam koszmary. Szczerze mówiąc, już drugi raz śni mi się to samo. - mruknęła
-Co Ci się śniło? - zapytał zmartwiony.
-Nie wiem, to wyglądało jakby ktoś chciał mnie zabić. Najpierw uciekałam, a potem ten ktoś... to coś, złapało mnie i zaczęło dusić – powiedziała
-Sen był wyraźny, prawda? Tak samo jak poprzednie wspomnienia.
-Tak – odpowiedziała blondynka – co sugerujesz?
- To wspomnienie. Teraz, naszym zadaniem jest odkryć kto chciał Cię zabić, i co z nim zrobiłaś. Nie mógł Cię przecież zahipnotyzować. Moja hipnoza byłaby silniejsza. Musiałaś więc go zabić, i w jakiś sposób.. może.. zatraciłaś siebie? Rzadko zabijałaś. Nie tknęłaś nawet tych którzy ranili Ciebie. - powiedział, na co ona się ucieszyła. Po raz kolejny słyszała coś dobrego o sobie.
-Jak się poznaliśmy? - zapytała na co on uśmiechnął się do Siebie.
-Nie, Caroline. Skoro widziałaś już kilka wspomnień, to pewnie i to powróci – powiedział, nie chcąc tak naprawdę ukazać jej prawdy. STRACIŁBY JĄ.
-Szkoda. Co z czarownicą? - zapytała, na co on lekko zbladł. Co jeśli się nie uda jej okłamać?
-Nie może pomóc, tutaj jest zakaz wszelkiego używana magii, boi się o swoje życie, Caroline. - powiedział, na co ona lekko się zdenerwowała.
-To po co tu zostałam? To bezsensu Klaus. Nie będę tu siedzieć dopóki nie wróci mi pamięć, bo oszaleję zastanawiając się co się kiedyś ze mną działo. Szczególnie ze ty nic nie chcesz mi o sobie powiedzieć. Czuje się tutaj jakiś obcy, wymierający gatunek.
-Daj sobie czas kochana. - powiedział uśmiechając się. Chciał jej dotknąć, przytulić, pocieszyć. Jednak obiecał sobie iż nie wpłynie na nią teraz. Powiedzmy sobie szczerze. Gdy nagle zaczniesz ja całować, przekonasz ja do siebie. Nie chcesz robić tego w ten sposób. Nie dotkniesz jej. Caroline nagle wstała z łóżka, a on o mało nie jęknął na widok jej pięknego ciała ubranego jedynie w kuse majtki i obcisłą bokserkę. Jej włosy opadały na ramiona upiększając jeszcze bardziej jej postać. Pierwotny lekko odkaszlnął, ponieważ poczuł w gardle dużą gulę. Zdawał sobie sprawę z tego ze blondynka robi wszystko nieświadomie, jednak mimo tego czuł jak jego podniecenie rośnie. Wiedział że nie wytrzyma presji zostawienia rąk przy sobie, dlatego nagle wstał.
-Ja.. muszę coś załatwić – powiedział jak gdyby nigdy nic po czym wyszedł szybko z pokoju.


Caroline:
Blondyna przechodziła się po całym domu. Zaglądała do rożnych pokoi, nasłuchując ówcześnie czy nikt się w nich nie znajduje. Nagle weszła do jednej z pięknych sypialni. Była utrzymana w czerni, ciemnym brązie oraz z akcentami bordowego. Była zamieszkiwana. Odetchnęła głęboko zdając sobie sprawę z tego zapach roznoszący się po pokoju należy do Klausa. Dziewczyna weszła do środka. Położyła się na pościeli wdychając głęboko woń mężczyzny. Jej serce bilo coraz szybciej. Chciała, by on ja tu znalazł. Chciała, by zareagował na nią tak jak rano. Podobała mu się. Widziała to. Nagle Caroline wstała i podeszła do półek z książkami. Od pierwszych wydań encyklopedii po
Hemingwaya do współczesnych pisarzy. Dziewczyna przeszła do biurka i wzięła w dłoń beżowe kartki. Znajdowały się na nich portrety. Najpierw jego rodziny, potem ...jej. Oglądała z zaciekawieniem swoja twarz interpretowaną przez niego. Na jednych portretach była smutna, na innych roześmiana. Próbowała sobie przypomnieć cokolwiek, jednak nic się nie działo. Kobieta wyszła prędko z pokoju udając się do wyjścia z wielkiej posiadłości. W wampirzym tempie dotarła do hotelu. Uprzejmie się przywitała po czym zdała sobie sprawę że miała na sobie bieliznę. Szybko się umyła, ubrała, spakowała aż w końcu wyszła z pokoju, i uregulowała wszelkie rachunki. Podeszła do zaparkowanego audi i wrzuciła wszystko do bagażnika. Siadła za kierownicą i postanowiła wyjechać. Jak najdalej od tego wszystkiego. Od niego. Bała się.. Bała się samotności, rozłąki. W jeden dzień przywiązała się do niego i bała się go zostawić...bała się.. tęsknoty?
Potrząsnęła głową po czym odpaliła silnik i ruszyła przed siebie. Nie było odwrotu. Jechała szybko, łzy leciały jej po policzkach, jednak ona nie zastanawia się nawet dlaczego.. nagle na jej drodze stanęła postać. Szybko skręciła by nikogo nie potrącić po czym zatrzymała się z piskiem opon.
-Nic Ci się nie stało ? - krzyknęła wybiegając z auta i stając twarzą w twarz z prześladującymi ją
wspomnieniami. Jej serce odtańczyło rytualny taniec.

Co jest z tobą nie tak? Dotrę do ciebie mimo wszystko, co zrobiłeś, i z czego wciąż nie możesz zrezygnować na swojej drodze. BOŻE ! Żal mi Ciebie!

Usłyszała w głowie swój własny głos. Kolejne wspomnienie.
-Co ty tu robisz?- zapytała przerażona. W jego oczach zobaczyła.. cierpienie?
-Co TY tu robisz, Caroline? Miałaś mnie nie opuszczać – szepnął. Jego żuchwa była napięta. Mówił cicho jednak ona rozumiała doskonale.
-Ja nie potrafiępowiedziała.
-Zostań. Proszę.
-Dlaczego?
-Bo chce mieć Cię przy sobie. Chce poczuć się jakbyś była prawdziwa
-Ale... ja jestem prawdziwa – szepnęła patrząc na niego. Podeszła i dotknęła jego twarzy – czujesz?
Hybryda pokiwała głowa, patrząc cały czas blondynce w oczy. Dziewczyna zbliżyła się jeszcze bardziej. Ich ciała już się stykały. Zadarła lekko głowę do góry tak by dalej patrzeć w jego przepełnione przerażeniem oczy. Podniosła się lekko na palcach i dotknęła jego ust swoimi. Zszokowany Klaus dopiero po chwili podniósł swoje dłonie i jedną chwycił blondynkę za szyje a drugą położył w talii mocniej przyciskając ja do siebie.

-Wiem ze mnie kochasz. Każdy zdolny do miłości, jest warty ocalenia.

Po raz kolejny usłyszała swój głos, jednak miała go gdzieś. Całowała go zachłannie, smakując jego ust i ciesząc się ich dotykiem. Nagle hybryda odsunął ja od siebie.
-Caroline.. - szepnął – chodźmy do domu.. proszę. Wróć.


Klaus:
Siedział w swoim pokoju nie mogąc skupić się na niczym. Chciał iść do niej i dalej trwać w tym co działo się na drodze. Jednak wiedział ze nie może. Więcej na to nie pozwoli. Wstał z łóżka, po czym udał się do salonu. Przy kominku zobaczył siedzącą na podłodze, z kieliszkiem w ręku i patrząc w stronę płomieni Caroline.
-Gdzie Elijah i Bekka ? - zapytał. Blondynka nie spojrzała na niego, jednak po chwili odpowiedziała zdecydowanym głosem
-Pojechali szukać czarownicy, która zajmie się moja sprawa
-Rebeka? Żartujesz?
-Nie – odpowiedziała upijając łyk alkoholu.
-Co się dzieje? - zapytał siadając obok niej ze szklanką burbonu.
-A co ma się dziać? - zapytała dalej nie patrząc w jego stronę.
-Widzę... powiedz.
-Zniknąłeś. Po tym jak Cię pocałowałam. - powiedziała próbując ukryć targające nią, przykre uczucia. - wróciliśmy tu, a ty od razu poszedłeś do siebie.
-To nie może się powtórzyć – powiedział, po czym poczuł jak tysiące noży przebija jego serce.
-Dlaczego? - zapytała oburzona przenosząc swoje ciało na kolana i wreszcie na niego spoglądając.
-Musisz zdobywać wspomnienia inaczej. Nie przez nowe doznania ze mną. - powiedział zaskakując blondynkę skąd on to wie? - to widać Caroline. Jak masz coś nowego w głowie, to zatrzymujesz całe ciało. W czasie pocałunku zamarłaś.
-Klaus... ale co to kogo obchodzi? Chyba ważniejsze jest to ze chce Cię całować? Dotykać?- zapytała zbliżając się do niego nieznacznie
-Nie. Nie jest – powiedział, po czym złapał ją za ramiona gdy chciała go znowu pocałować.
-Po co mnie do cholery sprowadzasz tutaj, kiedy nic ode mnie nie chcesz? Po co mnie ranisz skoro Ci na mnie nie zależy? - warknęła wstając, i ruszając w stronę pokoju. Klaus niewiele myśląc wstał i przygwoździł dziewczynę do ściany. Ta krzyknęła zdawkowo, zaskoczona całą sytuacją. Spojrzała w oczy mężczyzny, po czym poczuła smak jego ust po raz drugi.


-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
 
 
Cześć :)
Oj męczyłam się z tym rozdziałem. Naprawdę.
Przyjmę wszelką krytykę.
Piszcie co myślicie :)
MOŻLIWE że rozdział będzie wcześniej, bo i tak siedzę chwilowo  w domciu. Zrobiłam sobie wczoraj tatuaż, i szczerze mówiąc jestem obolała bardziej niż w czasie robienia, więc nie dam rady się ruszać ale za to pisać raczej będę mogła :D  
Dziękuje wam za wsparcie :)
 
Wasza, A.
 
 
 


6.10.2013

ROZDZIAŁ 3

Jego twarz. Tańczyli. Miał na sobie biały garnitur, i coś do niej szeptał. Jednak mimo usilnych starań ona słyszała jedynie szum muzyki. Czuła jak robi się coraz bardziej zła z każdą chwilą. Kilka sekund później jednak złość zastąpiona została nowym uczuciem. Nie mogła tego opisać. Coś jakby... nadzieja? Spojrzała w jego oczy i nagle usłyszała jego piękny głos..
- Może kiedyś, za rok albo nawet wiek, zjawisz się i pozwolisz abym pokazał Ci cały świat.

-Caroline? - usłyszała w oddali ten sam głos. Zamrugała kilkakrotnie i spojrzała na właściciela twarzy z obrazu który przed chwilą pojawił się w jej głowie.
-To nie Caroline. To Diana – powiedział Marcel klepiąc Klausa po plecach.
-Zostaw nas – warknął pierwotny, na co czarnoskóry skrzywił się, jednak po chwili odszedł do znajomych. - Co tu robisz Caroline?
-Ja..- powiedziała starając się znaleźć odpowiednie słowa
-Dałem Ci to, czego chciałaś. Pozwoliłem Ci na wszystko czego pragnęłaś. Więc czego tu szukasz?- zapytał ponownie podchodząc do blondynki.
-Siebie – odpowiedziała patrząc mu w oczy. Nagle jego wyraz twarzy się zmienił ze zmartwionego na zaskoczony.
-Co masz na myśli kochana?
-Pomyślmy. Zeszłego ranka obudziłam się na środku drogi. Byłam brudna, poszarpana a ubranie było zaplamione krwią. Gdy się podniosłam zdałam sobie sprawę z faktu, że nie mam pojęcia gdzie jestem. A co ważniejsze KIM JESTEM- akcentując dwa ostatnie słowa zrobiła pauzę, sprawdzając jego reakcje. Jego twarz była niewzruszona. - Nie pamiętam nikogo ani nic. Kiedy wczoraj tu przybyłam, zobaczyłam Cię na ulicy. A w głowie pojawiły się nagle przedziwne obrazy jakby jakaś scena. I byłeś w niej. Uratowałeś mnie. Jesteś jedynym zaczepieniem odnośnie mojej przeszłości.
-Okej. Chcesz mi powiedzieć że nic nie pamiętasz?-zapytał
-Boże. Nie wydawałeś się być głupi, więc skąd to pytanie?
-Wampiry nie mają amnezji Caroline. Ale historia niezła – powiedział śmiejąc się – moja droga, przyszłaś się zemścić? Gdzie Tayler? Śmieje się gdzieś schowany?
Spojrzał na nią i nagle coś go przeraziło. Kobieta która tak bardzo kochał miała łzy w oczach i kręciła przecząco głową.
-Nic tu po mnie – usłyszał jej cichy szept po czym zobaczył jak dziewczyna odchodzi i znika w tłumie. Co do cholery? Pomyślał i ruszył w wampirzym tempie za nią. Złapał ją za ramię.
-Powiedz prawdę- powiedział do niej, a ona spojrzała na niego najzwyczajniej jak potrafiła, bez żadnych emocji.
-Powiedziałam. Proszę, zahipnotyzuj mnie. Dowiedz się.- odpowiedziała a on zrobił co chciał. Nagle dotarło do niego że albo pięknie kłamała mając w organizmie werbenę, albo mówiła prawdę. Wziął dłoń blondynki do ręki i lekko nakłuł jej palec wysuwając kły i próbując jej krwi. Nie ma werbeny. Przeraził się.
-Ale jak? -szepnął na co ona się po prostu rozpłakała. Nie wiedziała dlaczego targały nią takie emocje, ale jej ciało samo lgnęło do jego ramion. Wtuliła się w niego i czuła jak pod jej rękoma wszystkie jego mięśnie się napinają. Dopiero po chwili objął ją ramionami i zaczął uspokajać.


Leżała w łóżku. Czuła się okropnie. Nagle otworzyła oczy, a on siedział tuż za nią, a jej głowa opierała się o jego kletkę piersiową.
-Wszystkiego Najlepszego Caroline. - Usłyszała jego słowa po czym poczuła smak pysznej krwi w ustach.

-Chodźmy stąd- powiedział po chwili i pociągnął w stronę z której przyszła. Po chwili byli na środku pustej uliczki oświetlanej tylko latarniami. - Nie płacz Caroline.
Dziewczyna otarła łzy i uśmiechnęła się lekko.
-Więc nazywam się Caroline. Jest progres. - mruknęła a on podniósł brew do góry.
-Nic nie pamiętasz?
-Nie. Znaczy pamiętam jedno. Może nie całkowicie, ale co chwile mam nowe projekcje w głowie- zaśmiała się nerwowo. Zrobił pytającą minę na co ona westchnęła. - pamiętam Ciebie.
-Mnie? - zapytał zdziwiony, tracąc wszelkie hamulce i zwątpienia.
-Najpierw zobaczyłam jak ratujesz mi przed czymś życie. Potem, jak tańczymy, a przed chwilą, to jak mówisz mi wszystkiego najlepszego. - szeptała, wiedząc dobrze że i tak ją słyszy. Nagle dodała jeszcze – A no i słyszę prawie cały czas twój głos w głowie.
Klaus przetarł dłońmi twarz. Nic nie rozumiem.
-Dobrze. Chodźmy. - powiedział chwytając ją za rękę. Nie wyrwała jej.
-Ale, gdzie?- zapytała, idąc za nim. Zaufała mu z miejsca.
-Muszę porozmawiać z bratem. Może on coś wymyśli, będzie wiedział o co tu chodzi. Bo to wszystko jest nie możliwe. Nie możesz mieć amnezji. Chyba że kazałaś komuś wykasować wspomnienia i zacząć od nowa. Ale wtedy nie możesz pamiętać mnie. A nie chciałabyś pamiętać tylko o mnie, ponieważ za bardzo... nie przepadałaś czasem za mną – powstrzymał się od złośliwego komentarza. Nagle dziewczyna się zatrzymała.
-Kiedy konkretnie za tobą nie przepadałam? - zapytała zmartwiona
-Zawsze. - odpowiedział. Zdziwiła się. Jej emocje nie odbierały tego w ten sposób. Nie poczuła ani razu nienawiści. Zazwyczaj gdy jej dotykał, jej ciało się uspakajało. Tak jak teraz. Jego ramiona sprawiły że z miejsca przestała płakać. Może widzę to co chcę zobaczyć? Pomyślała, jednak od razu odrzuciła od siebie złe myśli, ponieważ weszli do wielkiej bramy prowadzącej do wielkiego domu. Dziewczyna zatrzymała się i spojrzała na dom z przerażeniem. Wyglądał jak pałac. Klaus zatrzymał się przed nią i spojrzał w kierunku w który patrzała ona.
-Co?- zapytał.
-Zabierasz mnie do muzeum? -zapytała zdziwiona na co on zaczął się głośno śmiać.
-Chodź – mruknął kolejny raz ciągnąc ją za dłoń. Weszli do wielkiego domu. - Elijah ! Bracie gdzie jesteś do cholery?
-Tutaj – po chwili przed nimi zmaterializował się wysoki, czarnowłosy mężczyzna w pięknym, idealnie wykrojonym garniturze. - Caroline? - dodał, a dziewczynie zrobiło się słabo. Oni wszyscy mnie znają. Jakim cholera jasna cudem? Co mnie łączyło z tymi ludźmi. Mieszkają w jakimś mauzoleum. Co ja mam z tym wspólnego?.
-Szybko mówiąc – odezwał się Klaus patrząc na blondynkę – To jest dziewczyna, która wygląda jak Caroline. Mówi jak Caroline. Zachowuje się jak Caroline, ale nie wie kim jest. Zahipnotyzowałem ją żeby się czegoś o niej dowiedzieć, ale w jej głowie nie ma żadnych wspomnień z życia. NIC. Werbeny też nie ma w organizmie. - dodał po czym skierował się do szeregu alkoholi. Nalał sobie do szklanki Burbon i siadł na jednej z wielkich, skórzanych kanap. - Co o tym myślisz?
Elijah spojrzał na wampirzycę. To nie miało sensu.
-Może ktoś ją zahipnotyzował? Żeby straciła pamięć? - zapytał pierwotny
-Może, ale jeśli tak, to moja hipnoza jest silniejsza. Wszystkie poprzednie powinny ulec zniszczeniu na skutek mojej, tymczasem, ona nic. Nie ma wampira potężniejszego ode mnie – powiedział, a Elijah pokiwał lekko głową zgadzając się z tym.
- A może sama wyłączyła wspomnienia? - Zapytał pierwotny, na co hybryda zrobiła zdziwioną minę.
- W sumie, to ma sens. Ale...- urwał mężczyzna patrząc na zaskakująco cichą blondynkę. - Jakim cudem pamięta mnie?
-Ciebie? - zdziwił się, na co Klaus opowiedział całą historię pamięci Caroline. Dziewczyna nie wytrzymała, i podeszła do alkoholu.
-Mogę? - zapytała patrząc na butelkę.
-Oczywiście kochana, czuj się jak u siebie – powiedział Klaus, a ona odwróciła się do niego tyłem tak aby nie zobaczył jej lekkiego uśmiechu. Czuła się tutaj.. tak normalnie. Jakby tu należała. Jakby wiedziała że tu jest jej miejsce. Miała ochotę podjeść do pierwotnej hybrydy i najzwyczajniej się do niego przytulić. Nie wiedziała co się z nią dzieje. Czy tak było zawsze? Kobieta wzięła butelkę do ręki, po czym za jednym zamachem dokończyła ją całą. Usłyszała za sobą szmer, i poczuła na sobie czyiś wzrok. Odwróciła się i zobaczyła dwóch pierwotnych patrzących na nią ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy.
-Wszystko w porządku Caroline?- zapytał Elijah patrząc na pustą butelkę w dłoni blondyni.
-Nie. Nic nie jest w porządku. Nie wiem nic o sobie. Tymczasem wy wymawiacie jakieś teorie, z których żadna nie jest prawdopodobna. Po co miałabym sobie kasować pamięć? Po co KTOŚ miałby mi to robić? Co ja w ogóle tu robię? I dlaczego do cholery jasnej NIKT mnie nie szuka? Czy to oznacza że byłam taką wredną suką że nikt się mną nie przejmował? NIC nie rozumiem. - powiedziała wylewając z siebie potok słów. Mężczyźni spojrzeli się na siebie.
-Masz przyjaciół. Nie wiem czemu Cię nie szukają – powiedział Elijah – ale jeśli chcesz mogę Cię tam jutro zabrać. Dowiesz się tego.
-Skoro mnie nie szukają, więc chyba im nie zależny? Skoro mnie nie szukają, to dlaczego ja mam szukać ich? - zapytała na co Elijah wyraźnie się zmartwił.
-Może Sophie nam pomoże? - powiedział pierwotny do Klausa. Hybryda zastanowiła się chwilę, i pokiwała twierdząco głową.
-Tak. Musimy jednak zabrać ją z miasta, jeśli ma użyć jakiś czarów. Nie mam ochoty stracić ostatniej czarownicy po mojej stronie w tym mieście – powiedział Klaus, i spojrzał na blondynkę. - Jutro pojedziemy. Czary powinny pomóc.
Nagle do domu weszła kobieta, o pięknych blond włosach.
-Wróciłam ! - krzyknęła i zatrzymała się w półkroku patrząc na Caroline – Co ona tu robi?
-Caroline jest moim gościem, bądź miła Bekah – powiedział Klaus. Wampirzyca przyglądała się pierwotnej, próbując skojarzyć ją, pobudzić jakieś wspomnienie. Skoro u Klausa tak było, to czemu u niej nie?
-Nie rozumiem..- szepnęła blondynka siadając na kanapie i dalej trzymając w dłoni butelkę.
-Czego kochana? - zapytała hybryda. Nagle w pokoju zrobiło się cicho. Caroline podniosła lekko głowę, i zauważyła że są sami.
-Czemu pamiętam tylko Ciebie, skoro oni też wiedzą kim jestem? Kim dla mnie byłeś do cholery, skoro tylko Ciebie mój mózg przyswaja? - zaczęła zadawać kolejne pytania.
- To zły pomysł, żebym Ci wszystko mówił. Nie mogę. Uważam że sama musisz do tego dojść. Nie mogę przecież powiedzieć Ci wszystkiego z mojego punktu widzenia. To bezsensu, i tak nie będą to twoje wspomnienia i odczucia – powiedział kładąc jej dłoń na ramieniu. Spojrzała na niego ze łzami w oczach.
-Mam dość. Nie wiem co się stało, ale powoli zaczynam mieć to w dupie – powiedziała zadziwiając go jeszcze bardziej. Widząc jego pytającą minę kobieta kontynuowała – Jaki jest w tym wszystkim sens? Może tak miało być. Może miałam zacząć od nowa, może coś w moim życiu sprawiło że powinno tak być. Powinnam wracać do hotelu.
-Hotelu? - zapytał robiąc zdziwioną minę – mamy tutaj ponad 15 sypialni. Używamy 3. Skoro mówimy o sensie, to jaki jest sens żebyś spała w hotelu? - powiedział zaczynając się śmiać z własnego zdania.
-Bo nie wiem kim jesteś? Nie znam was? I teoretycznie możesz mi coś zrobić. - powiedziała sama nie wierząc w swoje słowa.
-Nigdy bym Cię nie skrzywdził kochana. Nawet w chwili gdy twoje słowa doprowadzały mnie do szału to nie potrafiłem Ci zrobić krzywdy. - wzruszył ramionami, a ona zdała sobie sprawę że jej serce mu wierzy. Że ona mu UFA.
-Jak to możliwe, że ufam Ci nie znając w ogóle twojej osoby? - zapytała a on uśmiechnął się do niej znacząco.
-Ma się ten dar. Chodź, pokażę Ci pokój – powiedział wstając.
-Ale moje rzeczy. Hotel. Nie mogę przecież zostać tutaj tak o- powiedziała na co on głośno się zaśmiał.
-Nie możesz ponieważ?
-Nie mam rzeczy.
-Rebekah coś Ci pożyczy. Ba, mogę nawet oddać Ci swoją koszule. Nie puszczę Cię stąd – powiedział to w taki sposób że jej serce wywinęło koziołka i zaczęło skakać ze szczęścia.
-Dlaczego? - zapytała wstając z kanapy, i ustawiając się idealnie przed nim. Zadarła głowę lekko do góry by spojrzeć mu w oczy.
-Bo wreszcie los sprawił że mam szansę na szczęście – powiedział bez ogródek uśmiechając się do niej.


---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
 
Cześć :)
Cieszę się ze się wam podoba :D Aż miło popatrzeć na wasze komentarze.
Ostatnio ciężko z czasem, i weną, dużo problemów w moim życiu się na siebie nałożyło, dlatego jeśli
spodziewajcie się ze rozdziały chwilowo nie będą jakieś genialne itp.
Boje się, że wręcz stracę was wszystkich xD
W każdym bądź razie, piszcie co sądzicie. Żadna krytyka nie jest zła.
Nowy rozdział w czwartek. stwierdziłam ze będę je dodawała regularnie w czwartki i poniedziałki :D Chyba ze coś mnie ugryzie i dam wam troszkę więcej :D Ale to wtedy to musicie mi pokazać że tego chcecie :)
 
Wasza, A.