Klaus:
Siedział przy kominku starając się
uporządkować myśli. Miał znaleźć się pod jednym dachem z
ukochaną wampirzycą, i wilkołakiem który nosi jego dziecko.
Przymknął oczy. Co jeszcze się wydarzy? Nie chciał stracić
Caroline ani rodziny. Ta sytuacja była bez wyjścia. Wstał z
wielkiej kanapy po czym skierował się powoli do swojego pokoju,
gdzie znajdowała się blondynka. Otworzył drzwi, po czym zmarszczył
brwi nie widząc nigdzie ukochanej. Zerknął do łazienki, po czym
westchnął głośno przypominając sobie jej zachowanie w
Barcelonie.
-Caaarolinee – wydarł się na całe
gardło śmiejąc się przy tym z wampirzycy. Myśli że się przed
nim ukryje? Zajrzał pod łóżko, do garderoby, zszedł do kuchni, i
bawialni. Następnie przejrzał każdy wolny pokój.-Caroline! To naprawdę nie jest już śmieszne! - krzyknął Klaus wchodząc z powrotem do swojej sypialni.
-Nick ! Możesz przestać się drzeć? - zapytała Rebbekah wchodząc do jego pokoju.
-Widziałaś gdzieś Caroline? Nie mogę jej znaleźć.
-Może od Ciebie uciekła? - zaśmiała się pierwotna, po czym chłopak zmarszczył brwi i podszedł do miejsca w którym zostawił torby. Ku jego zdziwieniu, walizka blondynki zniknęła. Podbiegł do szafki i sprawdził telefony i przeszukał miejsce w którym odkładał jej torebkę. Niczego nie było. Śmiech Bekki ustał. - Ona... uciekła?
-Nie ma jej rzeczy.- Chwycił swój telefon i zadzwonił na jej numer, ale po chwili puknął się w czoło zdając sobie sprawę że przecież zostawiła w pokoju obok apartamentu w Barcelonie. Chłopak przeraził się. Usiadł na swoim łóżku i ukrył twarz w dłoniach. To niemożliwe.
-Ale dlaczego?- powiedział na głos czując dłoń siostry na ramieniu.
-Może Hayley coś zrobiła?- podsunęła blondynka, na co on od razu zerwał się i pobiegł w wampirzym tempie do pokoju wilczycy. Bez pukania wpadł do sypialni, zastając dziewczynę leżącą na wielkim łóżku z książką w ręce.
-Coś ty zrobiła – z hukiem podniósł jej ciało i za szyję przygwoździł ją do ściany.
-Ja.. - szepnęła próbując złapać oddech. Pierwotny puścił jej szyje dalej trzymając ją za ramiona. - ona domyśliła się że nosze twoje dziecko.
Na te słowa Klaus zamarł. Nie wiedział czy płakać czy się śmiać. Bez zastanowienia wybiegł z jej pokoju i rezydencji wpadając na Elijah.
-Co się stało, bracie?
-Ona.. Zniknęła.
Caroline:
Klaus:
-MASZ JĄ ZNALEŹĆ – wydarł się na brunetkę Klaus
Caroline:
-CO TY TU ROBISZ? - usłyszała swój własny głos
-Kim...kim ty jesteś?- zapytała spoglądając na swoją sylwetkę.
-Caroline. Miałaś zadanie. Co ty do cholery robisz w tym mieście? Miałaś rozkochiwać w sobie pierwotnego. - Jej sobowtór zbliżał się do niej z każdym krokiem, aż w końcu doszedł do celu i złapał dziewczynę za szyję.
-On.. on ma dziecko – wychrypiała próbując złapać oddech
-Co? Klaus.. dziecko? - przeraziła się blondynka puszczając szyję dziewczyny.
-Kim jesteś?
-Twoim największym koszmarem. Nie pamiętasz mnie. Nazywam się Silas – powiedziała jej sylwetka która wraz z mrugnięciem oka zamieniła się w przystojnego, brązowowłosego mężczyznę
-To dlatego? Dlatego moi przyjaciele mnie nie szukają? Bo mnie udajesz? - zapytała
-Gdyby wiedzieli że Cię nie ma, to zniszczyłoby mój plan. Pozwolił Ci odejść?
-Uciekłam – wyszeptała w dalszym ciągu leżąc na ziemi.
-Masz do niego wrócić. - powiedział pochylając się nad nią. - albo nie. Masz wyjechać, gdzieś blisko Nowego Orleanu, i czekać aż Cię znajdzie. Sądzę że długo to nie potrwa. MASZ ZABIĆ JEGO DZIECKO ZA WSZELKĄ CENĘ – powiedział hipnotyzując wampirzycę. - W dalszym ciągu masz go w sobie rozkochiwać. I dopiero gdy będziesz pewna jego uczuć, powiedz, że chcesz tu wrócić. Dopiero gdy będziesz w 100% pewna, że on odda za Ciebie życie – powiedział po czym zniknął zostawiając dziewczynę samą. Zamrugała kilkakrotnie po czym rozejrzała się po okolicy. Wzruszyła ramionami i wsiadła do auta odjeżdżając. Skierowała swój samochód do miejscowości zdała od Mystic Falls. Nie zastanawiała się dlaczego to robi, po prostu, wykonywała czynności mechanicznie. Dojechała do miasteczka, po czym postanowiła wynająć pokój w hotelu. Otwierając drzwi od sypialni czuła niepokój, smutek. Tęskniła. Przymknęła oczy, po czym wyjęła z torby kilka swoich rzeczy. Poszła do łazienki. Zdjęła całe przebranie i weszła pod prysznic. Czuła pustkę. Przypominała sobie swoją wspólną kąpiel z Klausem. Chciała znów go poczuć. Nie interesowało jej nawet to że miał dziecko. Kochała go. Potrząsnęła głową na tą myśl i wyszła spod wody. Osuszyła włosy ręcznikiem, i ubrała na siebie bieliznę. Spojrzała w lustro. Ładna blondynka, o niebieskich oczach. Uśmiechnęła się do siebie smutno, po czym skierowała swoje kroki do pokoju. Zabrała zbędne rzeczy z łóżka po czym bez zastanowienia położyła się do niego i prawie od razu zasnęła.
Silas:
Przeklęta blondynka. Powinna była się tym wszystkim nie przejmować. Jak złamała moją pierwszą hipnozę? Kazałem jej być z Klausem, ona jednak sobie wróciła jak gdyby nigdy nic. Jest stanowczo za silna. ale nawet to nie powinno umożliwiać jej unikania moich warunków. I to dziecko. To psuje mi wszystkie plany. Jeśli dojdzie do porodu, to to dziecko zostanie najpotężniejszą istotą na świecie...
To stanowczo za bardzo psuje mi plany...
-Caroline? - usłyszał kobiecy głos gdzieś w oddali
-Tak? - odwrócił się patrząc na Elenę Gilbert. Wszyscy jedli mu z ręki, nikt się nie spodziewał że pod postacią kruchej, uroczej blondynki kryje się on.
-Czemu siedzisz sama? I tak zniknęłaś?
-Myślałam że w tym aucie siedzi Stefan. Byłam pewna. Ale zadzwoniłam do niego, i jest w Europie - powiedział na co Elena wyraźnie się zasmuciła. Dalej kochała obu braci.
-Pozdrów go następnym razem. Wracaj do domu, tu jest trochę.. strasznie. -powiedziała brunetka rozglądając się po lesie.
-Zaraz wrócę - odpowiedział, a Elena wróciła w wampirzym tempie do domu. Trzeba coś zrobić z Klausem Mikaelsonem. Coś, żeby przestał przeszkadzać.
Klaus:
Przeklęta blondynka. Powinna była się tym wszystkim nie przejmować. Jak złamała moją pierwszą hipnozę? Kazałem jej być z Klausem, ona jednak sobie wróciła jak gdyby nigdy nic. Jest stanowczo za silna. ale nawet to nie powinno umożliwiać jej unikania moich warunków. I to dziecko. To psuje mi wszystkie plany. Jeśli dojdzie do porodu, to to dziecko zostanie najpotężniejszą istotą na świecie...
To stanowczo za bardzo psuje mi plany...
-Caroline? - usłyszał kobiecy głos gdzieś w oddali
-Tak? - odwrócił się patrząc na Elenę Gilbert. Wszyscy jedli mu z ręki, nikt się nie spodziewał że pod postacią kruchej, uroczej blondynki kryje się on.
-Czemu siedzisz sama? I tak zniknęłaś?
-Myślałam że w tym aucie siedzi Stefan. Byłam pewna. Ale zadzwoniłam do niego, i jest w Europie - powiedział na co Elena wyraźnie się zasmuciła. Dalej kochała obu braci.
-Pozdrów go następnym razem. Wracaj do domu, tu jest trochę.. strasznie. -powiedziała brunetka rozglądając się po lesie.
-Zaraz wrócę - odpowiedział, a Elena wróciła w wampirzym tempie do domu. Trzeba coś zrobić z Klausem Mikaelsonem. Coś, żeby przestał przeszkadzać.
-Jesteśmy w innym mieście. Możesz tu użyć magii ? -zapytał Klaus patrząc na Sophie siedzącą obok niego w aucie.
-Co będę z tego miała?
-Hmm... może.. nie wyrwę Ci serca? Albo zapewnię Ci szybką śmierć? - zapytał na co ona lekko się skrzywiła. Wyciągnęła ze schowka mapę po czym zdjęła z szyi naszyjnik. Skupiła się przez chwilę po czym zmarszczyła brwi i otworzyła oczy.
-Ona jest tutaj...
--------------------------------------------------------------------------------------------
Jezusiu jakie flaki z olejem.
Przepraszam ze notka dopiero dziś. Nie mam weny. TOTALNIE NIE MAM.
Nie wiem do czego to zmierza. Nie mam czasu się nawet nad tym zastanowić. I boli mnie to, bo nie lubię was zawodzić :(
Miłego czytania.
Proszę o szczere komentarze, i może jakieś pomysły?