(POSŁUCHAJ)
Caroline:
Głośno westchnęła rozmasowując swoje obolałe stopy. Zdążyła wejść do swojego domu, i zdjąć buty po całkiem męczącym dniu. Znowu była w Londynie. Znowu Allesia ją wezwała. Znowu musiała na nią czekać.
Kolejne zlecenie. Trzymała papiery w ręce siadając na kanapie. Rozpaliła w kominku. Miała wątpliwości. Mogłaby to rzucić, ale czy to by jej nie zabiło? Mścili by się. Z bractwa nie odchodzi się "tak o". Trzeba zostać wykluczonym, a to zazwyczaj kończyło się śmiercią zainteresowanego odejściem. Sama zazwyczaj wykonywała wyroki. Otworzyła przestronną kopertę z której od razu wypadły na stół bilety lotnicze, mapa, i jej cel. Jedno zdjęcie. Jeden opis ofiary. Do ręki wzięła portret. Zamarła, a zdjęcie wypadło jej z rąk. Niewiele myśląc złapała kartkę z podstawowymi informacjami, mając nadzieje że zakapturzony chłopak na zdjęciu to nie osoba o której myśli. Zaczęła czytać, czując coraz wielki żal i strach.
Imię i nazwisko : Damon Salvatore.
Wiek : 180 lat,
Wzrost : 180 cm,
Do rozpoznania : błękitne oczy, brązowe włosy, śniada cera.
Status : Wampir
Ostatnia lokalizacja : Panama City, Alabama, USA.
Stan : Cel do zabicia.
Przełknęła ślinę. Zaczęło się...
Klaus:
Siedzieli wszyscy przy wielkim, owalnym stole. Rebbekach miała przed sobą komputer, starając się znaleźć jakieś informacje na temat bractwa, Sophie siedziała trzymając w dłoni łańcuszek Caroline, dzięki czemu dowie się o kolejnej ofierze blond wampirzycy, Elijah trzymał telefon przy uchu dowiadując się od Stefana gdzie ostatni raz ją widział, i kiedy z nią rozmawiał, tylko Elena siedziała wpatrując się w stół z nieobecnym spojrzeniem. Klaus zmarszczył brwi czując niepokój odnośnie zachowania szwagierki.
-Eleno, co jest? - zapytał, a jego pytanie zawisło w powietrzu i sprawiło że wszystkie oczy w pokoju skierowane zostały na brunetkę. Dziewczyna potrząsnęła głową zmieszana, spoglądając w błękitne oczy hybrydy.
-Ja.. - zająknęła się.. - nie moge uwierzyć że ona mogłaby kogoś zabić. Bezbronną istotę. Natrafiliśmy już na około sto osób zabitych z jej ręki. A lista się nie kończy, Klaus. Nie wydaje wam się to podejrzane?
-Eleno. Caroline się zatraciła. Rzuciła wszystko, i wyjechała. Była sama. Wyłączyła się. A oni najprawdopodobniej wykorzystali jej słabość - odpowiedział jej Elijah odkładając telefon na stół.
-Okej. Ale miała nas, nie musiała tego robić, prawda? Wszyscy byliśmy z nią, gdy Silas zabił jej matke, wszyscy byliśmy gdy Tayler odszedł nie mogąc znieść jej widoku. Cały czas ktoś przy niej był ! A ona co? Poddała się ?! Sama z siebie? Tak nie robi Caroline. Pomyślcie. Czy ona sie kiedyś poddała? NIE. Nawet gdy Klaus wyjechał. Pamiętacie? Udawała że wszystko jest okej. Potem opuścił nas Stefan, a na końcu Damon. Wszystko to przeżyła. I co? Nie mogła znieść widoku dziecka które kochała ?! - brunetka wstała, zaczynając krążyć po pokoju z zaciętą miną. - To wszystko nie trzyma się kupy. Powinna tu być.. - dodała, a z jej policzka spłynęła łza.
-Ej, każdy za nią tęskni - powiedział Elijah obejmując dziewczynę. Spojrzał na barata, widząc w jego oczach tylko ból. Nikt nie wiedział czemu do niej nie wrócił.. Nikt oprócz niego. Widząc jego ból, czuł to samo co sześć lat temu.. Bezradność. To tak, jakby miał zostawić teraz Elenę. Westchnął głośno mocniej ją do siebie przytulając. Po chwili dziewczyna się od niego odsunęła, i ocierając łzy, kolejne w tym tygodniu, podniosła głowę, i szepnęła..
-Musimy ją znaleźć.
Caroline:
Siedziała na wysokim parapecie, z którego miała idealny widok na dwóch mężczyzn, siedzących razem przy stoliku znajdującym się w barze naprzeciwko. Okno było otwarte, dzięki czemu doskonale wiedziała za ile zamierzają się pożegnać, a następnie rozejść w przeciwnych kierunkach. Jeden dzień. Tyle zajęło jej znalezienie Damona Salvatora. Hipnotyzując jego koleżankę "od posiłków" dowiedziała się gdzie zazwyczaj wychodzi. Jednak nie mogła się spodziewać że spotka się on z bratem... Nie widziała Stefana nieco ponad sześć lat. Zmarszczyła brwii czując że budzi się w niej żal. Potrząsnęła głową, po czym po raz kolejny odsunęła od siebie jakiekolwiek uczucia. Zdarzało się jej to coraz częściej. Nagle zaczynała czuć, a w jej teraźniejszym życiu, to by było zbyt masochistyczne podejście. Jej rozmyślenia przerwał dźwięk telefonu młodszego z braci. Chciała wytężyć słuch na tyle, by usłyszeć z kim rozmawia, ale nie wyszło jej.
-Niczego się nie dowiedziałem.. Może przyjedziemy?... Okej.. Będziemy za kilka godzin.. - odłożył telefon po czym skinął głową na brata. To ją zdezorientowało. Nie tak miało być!! .. Kobieta zeszła z parapetu i czym prędzej chwyciła małą czarną walizkę. Wrzuciła do niej powyciągane kołki i drewniane naboje. Rozejrzała się jeszcze raz, po czym wyszła kierując sie od razu w stronę auta.
Klaus:
Chodzili jak na szpilkach. Należała do bractwa. Tyle wiedzieli. Czym dla nich była? Zabójcą? Informatorem? Kandydatem na cień? Nikt tego nie wiedział. Nikt nie mógł powiedzieć. Bali się bardziej ich, niż jego. Od ponad tygodnia zbierał informacje, i od tygodnia nie dowiedział się nic konkretnego. Dostał od niej tylko kartkę "nie szukaj mnie"w kopercie znalazł jeszcze tylko płatek białej lilii. W ciągu jednego tygodnia zabił setki ludzi, istot nadprzyrodzonych.. I nic. Do pokoju wszedł po cichu mały chłopiec. Pierwotny zmarszczył brwi, dalej siedząc w ciemnym koncie, obserwując jak Henrik podchodzi do jego biurka, po czym siada na jednym z krzeseł, i po prostu bierze w dłoń jeden z pergaminów, oraz ołówek, zaczynając szkicować. Nie widzi mnie... Bezszelestnie podszedł do chłopca od tyłu, i zdziwiony otworzył aż usta. Jego dłonie idealnie odtwarzały rysunek. Jego styl rysunku, a także to co wychodziło w trakcje jego pracy wyglądało jakby trenował to co najmniej kilkanaście lat, o ile nie kilkadziesiąt. Tymczasem mały miał niespełna sześć lat. Przypatrując się jego dziełu Klaus nagle spostrzegł, iż z pod konturów wyjawia się twarz. Tak bardzo znana mu, anielska buzia, którą niegdyś tak kochał..
-Śni mi się - usłyszał głos malca. Jakim cudem on wie że tu jestem?! - czuję Cię. - odpowiedział
-Henrik. Ty.. czytasz mi.. w myślach? - zapytał odwracając chłopca przodem do siebie.
-Czasem mi się zdarza. Ale to raczej niekiedy - powiedział chowając się przed jego spojrzeniem
-Jak Ci się śni? -zapytał.
-Idzie do mnie, uśmiechnięta, potem jej wzrok pada na coś za mną, ale nie mogę się odwrócić. Przybiera dziwny wyraz twarzy, i rzuca się na coś co jest za mną. A potem słyszę tylko krzyk - powiedział. Klaus był zszokowany wyznaniem malca. Wziął go na ręce, po czym zszedł by czym prędzej powiedzieć o tym rodzeństwu.
-O, Klaus.. nareszcie zszedłeś. Mamy gości - powiedział Elijah, odwracając jego uwagę od zdarzenia które się właśnie wydarzyło.
-Bracia Salvatore. Witam w naszych skromnych progach. Henrik. Idź się pobawić.
Caroline :
Od dwudziestu minut siedziała na drzewie. Mrużyła oczy, by zobaczyć cokolwiek. Nie wiedziała gdzie przyjechali, ale bała się. Szczerze miała wątpliwości, odnośnie tego czy powinna tu przyjeżdżać. Szyby były dźwiękoszczelne, dlatego jak wielkie było jej zdziwienie gdy zaczęła słyszeć jakąś rozmowę.
-Co z nią? - usłyszała głos Stefana, jednak w tym momencie się wyłączyła. Szklane drzwi otworzyły się do końca a na zieloną trawę wpadł mały chłopiec. Kobieta poruszyła się na drzewie, o mało nie spadając. Chłopiec biegał w każdą z możliwych stron a za nim poruszał się pies na linie, która przyczepiona została do budy. Mały śmiał się, a ona czuła jak w jej sercu rośnie miłość. Patrzyła na niego i uśmiechała się do siebie. Wtedy jednak, jego uśmiech ucichł, a jego główka powoli skierowała się idealnie w jej stronę. Czuła jak się na nią patrzy. Jej twarz wyrażała przerażenie. Nie może mnie widzieć...
-Mogę. Kim jesteś? - zapytał mały. Na co ona napięła wszystkie mięśnie. Nie mogła się ruszyć. Nie mogła zrobić nic.
-Henrik, z kim rozmawiasz? - do ogrodu weszła Rebbekah. Teraz albo nigdy pomyślała wampirzyca, po czym skoczyła przed siebie, spadając wprost na pierwotną. W zawrotnym tempie podniosła się i wbiegła do domu.. Damon już wstawał, kiedy wbiła mu rękę w klatkę piersiową tak, że w ręce trzymała jego serce.
-Caroline ! - wrzasnęła Elena, widziała ich zaskoczone miny. Wszyscy stali zaskoczeni, jednak po chwili chcieli się na nią rzucić.
-NIE ! -krzyknęła odwracając się w ich stronę i ciągnąc jęczącego Damona przed siebie. Dmuchnęła tak aby jej brązowe loki zsunęły się jej z oczu. - Nie podchodźcie, bo jego serce będziecie mogli zjeść na kolacje. Bekka, zabierz stąd dziecko. - zwróciła się do blondynki, ta kiwneła jej niepewnie głową spoglądając na rodzeństwo.
-Czego w "nie szukaj mnie" nie zrozumiałeś? - warknęła w stronę Klausa, po czym nie robiąc sobie nic z jego groźnego wzroku spojrzała w oczy Damona. Wiedział. Wiedział że to jego kolej.
-Byłeś na liście - szepnęła a on pokiwał twierdząco głową. - Po co się w to mieszałeś?
-Też byś się mieszała, gdybyś nie miała nic do stracenia. Dbam o przyszłość - zaśmiał się po czym jęknął czując ból.
-Wiesz co musze zrobić? - zapytała czując pustkę
-Wiem, Caroline. Kol też wiedział. I każdy kto się w to pakuje, też wie. Ale są sprawy, o które warto walczyć. - powiedział a ona pokiwała twierdząco głową. - Przepraszam Cię.
Każdy patrzył na tą scenę z przerażeniem
-Nie ma za co.. - szepnęła, a on się uśmiechnął
-Jest. Byłem zły, dla Ciebie. - powiedział, po czym jego uśmiech znikł z twarzy- Jestem gotów. - powiedział, a jego ciało opadło bezwładnie na ziemię. Ono, wraz sercem leżało teraz na drewnianej podłodze i widzieć można było tylko jak uchodzi z nich życie. Dziewczyna niewiele myśląc uciekła. Biegła przez las, z jej oczu leciały łzy. To był...przyjaciel. Nie chciała tego zrobić, a jednak wiedziała, ze jeśli nie ona, to ktoś inny.
-Stój! - usłyszała tak dobrze znany sobie głos. Mimowolnie zatrzymała się, jednak nie odwróciła.
-Nie szukajcie mnie. To nie jest ostrzeżenie. - powiedziała, po czym zaczęła iść przed siebie.
-Nie odchodź. - poczuła rękę na łokciu.Wyrwała się, jednak stanęła.
-Zabierz stąd Henrika. Wiesz już, że jest wyjątkowy. Zainteresują się nim..
-Caroline.. - odwróciła się i spojrzała w jego błękitne oczy.
-Uciekajcie. Nie pozwól im go zabrać. Nie strać go. Nie chcę go szkolić. Nie chce, zeby był jak ja- szepnęła, po czym mimo swoich zasad stanęła na palcach i ucałowała jego czoło. A on dotknął jej brązowych pukli, po czym zerwał perukę i uwalniając jej piękne blond włosy sięgające do ramion
-Tak lepiej, kochana - powiedział, całując lekko jej usta. Już miał się w niej zatracić, kiedy ona zniknęła, a jedyne co usłyszał to jej szept przy uchu ...
- I za wszelką cenę. Nie szukajcie mnie.
--------------------------------------------------------------------------------
Męczyłam się z tym rozdziałem :)
Ale czuję, że idzie to w całkiem dobrym kierunku.
Następny odcinek 16-17.09
Co w nim?
Kto kogo będzie chciał zabić? Kto stanie w ich obronie? Kim jest bractwo? Czym tak naprawdę jest Henrik? : )))
KOMENTUJCIE KOCHANI.
Super rozdzial. Kocham. Wracaj szybko i dodaj rozdzial.
OdpowiedzUsuńŚwietny:D Tylko żeby Henrik nie miał za dużo zdolności bo co za dużo to nie zdrowo i liczę na więcej Klausa i Caroline
OdpowiedzUsuńSuper :************* dobrze że Caroline w końcu coś poczuła <33333333333 i zakochałam się w Henriku <333333333333 liczę na więcej Klaroline :************** szybko wracaj :33333333333 KOCHAM I CZEKAM NA NN XOXO
OdpowiedzUsuńUwielbiam twoje opowiadanie :) szkoda że teraz troche dłuzej musimy czekać na kolejne :(
OdpowiedzUsuńHej, przepraszam że nie komentowała, ale gdy czytałam na telefonie nie chciało mi sie bawić w logowanie. Kurde no rozdział świetny, nie wiem co mogę o nim wiecej powiedzieć. Czytam twoje opowiadanie, wiec nie martw się. Nawet jeśli nie komentuje to jestem tu częstym gościem :P Pozdrawiam i czekam na nn :D U mnie niestety nie będzie na razie rozdziału.
OdpowiedzUsuń;Awwwwwwwwwwww ta scena Klaroline <33 aż sobie ją wyobraziłam :) Ze zniecierpliwieniem czekam na kolejny rozdział, twoje opowiadanie jest jednym z moich dwóch ulubionych :) ♥
OdpowiedzUsuńKlaus i Caroline <333
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, brak słów ! Zaczynałam wątpić, że rozwiniesz ten wątek jakoś ciekawie, ale teraz jestem jego fanką, oby tak dalej :)
Pozdrawiam i czekam na nn :)
Klaroline <3333 Brak słów <3 To jest świetne :33
OdpowiedzUsuńSorki, że tak rzadko komentuję ale wiesz... Brak czasu ;((
Ważne, że śledzę twojego bloga już od dawna xD
Pozdrawiam i czekam na nexta :**
Zapraszam cię na moje blogi o:
Klaroline, siódmy rozdział! :DD http://carolineiklaus-loveforever.blogspot.com/2013/09/rozdzia-7.html
Pierwotnych, piąty rozdział: http://theoriginals-mojahistoria.blogspot.com/2013/09/rozdzia-5.html
Pozdrawiam i czekam na szczere komentarze :**
Hej !
OdpowiedzUsuńInformuję o nowym rozdziale, jednym z ostatnich ;)
http://mikaelsonfamily.blogspot.com/
Zapraszam i liczę na szczery komentarz. Pozdrawiam !
Informacja o nowym rozdziale pojawiła się w aktualizacji 033. Zapraszam.
OdpowiedzUsuńhttp://wamp-mania.blogspot.com/
kiedy next? :)
OdpowiedzUsuńRozdział jak najbardziej rewelacyjny.
OdpowiedzUsuńUwielbiam Henrika *.*
I ta scena Klaroline <3
Szkoda tylko, że Damon nie żyje : (
Życzę weny i zapraszam do mnie na nn
my-invented-history.blogspot.com
Kurczę :3 Ten rozdział jest chyba najlepszy ze wszystkich dotychcaszowych [o ile cała reszta mi się podobała, ten jest po prostu cudny ;] Świetny pomysł ze zdolnościami Henrika, no i śmierc Damona. Nawet go lubię, ale nie aż tak bardzo, żeby po nim płakac, szczególnie że ta scena była niesamowicie napisana <3 No i Klaroline :3
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie, na nowy rozdział [wreszcie] :3
tvd-sickoflove.blogspot.com
hold-on-that.blogspot.com
genialny ;)
OdpowiedzUsuńczekam na następny.
Więc jak dzisiaj nowy rozdziałek ? :D Super piszesz. Od nie dawna czytam twój blog ale cieszę się że wprowadziłaś tu trochę akcji :D :)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział.Nie mogę już się doczekać nn.
OdpowiedzUsuńEeeej czemu nie ma kolejnego :(
OdpowiedzUsuńSuper :*********** kiedy nn ? kocham xoxo
OdpowiedzUsuń