7.08.2013

ROZDZIAŁ 10

Mam nadzieje że rozdział będzie przełomowy w mojej blogerskiej karierze, bo szczerze mogę powiedzieć, że moja wena nie tylko szwankuje, ale jej po prostu nie ma.
Nie mam czasu, nie mam siły, nie mam chęci. I wszystko mi się wali, więc przepraszam.
Naprawdę przepraszam was, za to że odcinki są krótkie, i że nie mam czasu na pisanie ich.
Postaram się naprawić :)


-------------------------------------------------------------------------------------


(posłuchaj)






Klaus:
Stał w ciemnym pokoju, obserwując śpiącą Caroline. Nie widział jej zaledwie dwa dni, a czuł jakby umarł na tysiąc lat. Usiadł na krześle przy oknie nie spuszczając z oczu ukochanej. Co się dzieje? Miłość? To jest największa słabość wampira. Teraz wiem to na pewno. mężczyzna schował twarz w dłoniach. Nie wiedział co robić. Z jednej strony chciał by wróciła, z drugiej nie chciał widzieć cierpienia na jej twarzy. Wiedział za to, że oddałby wszystko, żeby to ona była matką jego potomka. 
Jej ciało poruszyło się lekko na co on cały skamieniał. 
-Klaus - usłyszał na co jego skamieniałe serce zaczęło bić szybciej. Spoglądał na jej twarz, jednak ona nie miała otwartych oczu. Śniła o nim. Zmrużył oczy próbując zrozumieć, czy oby na pewno się nie przesłyszał. W końcu, czemu miałaby o nim śnić? - proszę nie zostawiaj mnie.. - usłyszał kolejne słowa. Wstał z krzesła i skierował się do łóżka blondynki. Niewiele myśląc położył dłoń na jej policzku, a ona otworzyła od razu oczy i przerażona znalazła się nagle przy ścianie.
-Klaus.. co ty tu robisz? -zapytała patrząc na niego jak na ducha.
-Caroline - powiedział podchodząc do ukochanej - wróć. 
-Dziecko. Masz dziecko do cholery jasnej. Zapomniałeś mi o tym wspomnieć? Na pierwszej randce raczej mówi się wiele rzeczy. "Cześć, jestem Klaus, jestem pierwotną zaborczą hybrydą, nie lubię uprawiać seksu na pierwszej randce, i za kilka miesięcy będę tatusiem." 
-Kto powiedział ze nie lubię uprawiać seksu na pierwszej randce?- zapytał rozbawiony, na co ona warknęła z rozdrażnienia.
-Ja zmuszałam Cię dobrych kilka dni. - odgryzła się, spoglądając cały czas wszędzie tylko nie w oczy podchodzącemu pierwotnemu. - Czego ode mnie chcesz?
-Nie umiem bez Ciebie żyć. Nie chce bez Ciebie żyć. Chcę, żebyś wróciła - powiedział gdy doszedł na tyle blisko by położyć dłoń na jej policzku i skierować jej głowę tak by wreszcie na niego spojrzała. - Kocham Cię. - dodał na co jej serce przekoziołkowało kilka razy. Przełknęła głośno ślinę, i puściła łzy zbierające się w jej oczach, by spłynęły powoli po policzkach. Była szczęśliwa. Każdy kawałek jej ciała cieszył się razem z nią, chciał być przy nim. Mimo wszystko. W odpowiedzi przycisnęła usta do jego ust, całując jak najmocniej mogła. 


Caroline:
Siedziała od kilku godzin w pokoju pierwotnego. Kilkanaście minut wcześniej była z nim, natomiast teraz... Nudziła sie niezmiernie. Przewracając oczami, wyszła z pokoju. Na końcu korytarza zobaczyła wilczycę. Zmarszczyła brwi. Dziewczyna stała do niej tyłem i coś oglądała. W ciele wampirzycy zebrała się niewyobrażalna złość. Miała ochotę rozszarpać gardło brunetce. Poczuła jak kły wysuwają się na powierzchnię wbijając się lekko w jej wargi. Jej zmysły wyostrzyły się do granic możliwości, a ciało gotowe było do skoku. Czuła jak w żyłach ciężarnej płynie ciepła krew. Słyszała bicie serca. Wtedy, usłyszała drugie. Szybsze i cichsze bicie. Jej twarz się zmieniła. Pokochała ten dźwięk. Był niczym trzepot skrzydeł ćmy lecącej do ognia. Był przepełniony nadzieją. Poczuła się tak, jak nigdy dotąd. Wtedy poczuła zapach krwi. Usłyszała ciche syknięcie brunetki i zauważyła, że kaleczyła się ona papierem. Blondynka niewiele myśląc wpadła do pokoju zamykając za sobą drzwi z hukiem  i wypadając przez otwarte okno. Gdy znalazła się już na zewnątrz czuła tylko jedno pragnienie. Chciała zabić Hayley i jej dziecko. 


Klaus: 
Wszedł do pokoju i chwycił za telefon próbując dodzwonić się do blondynki. Jeśli znowu uciekłaś, to Cię zabiję. Albo siebie. Będziesz miała wybór. Pomyślał wybierając nowy numer Caroline. 
-Halo? - usłyszał głos ukochanej, na co jego ciało lekko się rozluźniło. 
-Caroline, kochana! Gdzie ty się podziewasz? - zapytał siadając na swoim łóżku. czuł jej zapach. Był wszechobecny w jego pokoju. Nie mógł się od niego uwolnić.
-Poszłam na zakupy, wrócę niedługo. Nudziłam się. - powiedziała, na co on lekko się uśmiechnął. Cała Caroline. 
-Czekam z niecierpliwością. - powiedział. Po czym odłożył telefon i uśmiechnął się do siebie. Był szczęśliwy. Tak prawdziwie szczęśliwy. Poczuł pragnienie. Wstał z łóżka i skierował się na dół do kuchni, gdzie widniała lodówka z krwią. Otworzył ją, a gdy zamykał spostrzegł że w salonie znajdowała się wilczyca. Westchnął głośno, i po wlaniu torebki do dużego kieliszka skierował swoje kroki na kanapę sąsiadującą w fotelem dziewczyny.
-Jak się czujesz? -zapytał starając się brzmieć jakby mu zależało. Tak naprawdę, mogłoby jej nie być. Jej, tego dziecka, wszystkiego co było związane z nią. 
-Ciężka - powiedziała uśmiechając się lekko. - a będę jeszcze większa! - zaśmiała się lekko - no i ciągle bym mogła jeść. Na przemian, krew, krwawego steka, i słodycze. Nie wiem czemu tak jest, ale sądzę że tego potrzebuje dziecko. - dodała kładąc rękę na lekko zaokrąglonym brzuchu. - No i, boje się. 
-Czego ?- zdziwił się. 
-Śmierci. Nie jestem głupia. Wiem że nie przeżyje porodu. Chciałabym tylko je poznać. Nic więcej. - powiedziała - Chciałabym wiedzieć że jest bezpieczne.
-Jest bezpieczne. I ty też. Nie martw się. Przecież czarownice szukają w księgach czegoś co mogłoby Cię uratować - powiedział przypominając sobie słowa swojego brata. 
-Wiem. ale i tak mam złe przeczucie - powiedziała patrząc mu w oczy.
-Nic Ci się nie stanie. Obiecuję - odpowiedział jej przekonany. 



Caroline:
Siedziała na wysokim krześle popijając kolejne mohito. Co jakiś czas rozglądała się po barze. Zdawało się, jakby kogoś szukała, wyczekiwała. Nagle poczuła na ramieniu dłoń, i silne szarpnięcie które odwróciło ją do napastnika. 
-Diana. Klaus Cię tu przysłał? - jej oczom ukazał się czarnoskóry mężczyzna.
-Nie. Nie wie że tu jestem. Musimy porozmawiać. 
-Trzymasz z mężczyzną który chce mnie zabić, i myślisz że Z tobą porozmawiam? - zapytał rozbawiony na co ona spojrzała na niego zdezorientowana. 
-Jetem w Twoim barze. Na około siedzi około piętnastu twoich sługusów. A ty boisz się ze mną rozmawiać? - zapytała zdziwiona, na co on wyraźnie się zdenerwował. Ucieszyła się z takiego obrotu spraw. 
-Mam się bać.. Ciebie?
-Sądzę że tak, skro nie chcesz ze mną zamienić kilku zdań. Szczególnie, że mam dla Ciebie ciekawą propozycję. - powiedziała na co on wyraźnie się zainteresował. Bez mrugnięcia okiem podał jej dłoń by mogła zejść z wysokiego krzesła. Po chwili byli w niedużym pomieszczeniu za zapleczem, które przeznaczone zostało na coś w rodzaju biura. 
-Ściany są dźwiękoszczelne, przez co nikt nie może usłyszeć tego, co się tu stało. Czego ode mnie potrzebujesz, Diano? -zapytał.
-Po pierwsze, nie mam na imię Diana. Nazywam się Caroline. Po drugie, to nie ja potrzebuję Ciebie, tylko ty mnie. - odpowiedziała, a widząc jego zdziwioną minę postanowiła kontynuować - chcesz zabić Wilczyce która nosi dziecko Klausa. Chce Ci w tym pomóc. 
-Co? - zaskoczyła go - Dlaczego?
-Bo to dziecko, mojego ukochanego, z inną kobietą. Nie mam zamiaru wychowywać cudze nieszczęście - nie wiedziała dlaczego tak powiedziała. To było silniejsze od niej. W głębi duszy wiedziała że pokochałaby to dziecko od razu.
-Jak chcesz to zrobić? 
-Elijah i Sophie jutro wyjeżdżają do czarownic, wrócą wieczorem. Rebbekah jest w Mystic Falls. A ja, zabiorę gdzieś Klausa. W domu są same wampiry. Nie ma nikogo kto by zapraszał. Tak więc.. Będziesz miał wolną rękę by zabić dziewczynę.
-Co będę miał z tego?- zapytał, na co dziewczyna zaczęła się śmiać.
-Wiesz dobrze, że jeśli dziecko się urodzi, to Klaus będzie tylko silniejszy. 
-Dobrze, a co ty będziesz miała z tego? - zapytał, na co ona się zdziwiła. Właśnie. Dlaczego ja chcę ją zabić? Pomyślała, jednak po sekundzie w jej sercu od razu rozbrzmiała niewyjaśniona nienawiść do dziewczyny. 
-Nieważne. Moim jedynym warunkiem jest to, żeby nikt nie dowiedział się ze to my. - powiedziała, a on skinął głową. Caroline wstała z krzesła i ruszyła do drzwi. Gdy dotknęła klamki, odwróciła się i ostatni raz spojrzała na Marcela - Tak więc, jutro popołudniu... Zabijesz dziewczynę.




Mam nadzieję że się podobało :) 
Komentujcie :) 


13 komentarzy:

  1. Ale wow 0_0 to zdecydowanie najlepszy rozdział z chęcią będę czytać dalej :) Powodzenia i życzę weny .

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział i nie przejmuj się wena wróci ;) Odpoczywaj w końcu są wakacje.
    Życzę dużo weny i czekam na nn:D

    OdpowiedzUsuń
  3. Super :**** minimalnie tak tyci tyci ( :P ) za krótki, ale i tak zajebisty xoxo

    OdpowiedzUsuń
  4. wreszcie. ;)
    świetny rodział.

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny! Uwielbiam twojego bloga szczególnie teraz jak jest przerwa od TVD :D Życzę dużo weny, żeby rozdział był jak najszybciej :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Caroline szaleje. Ona serio chce się pozbyć Hayley i dziecka ? Przecież może poczekać, aż się dziecko narodzi, bo wtedy Hayley i tak umrze, ale sama wtedy może ją wykończyć...
    Ach...czekam na nn. Mam nadzieję, że dostaniesz nagłego przypływu weny :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział wspaniały. Twierdzisz, że nie masz weny, a nawet z jej brakiem tworzysz coś wspaniałego :)
    http://klaroline-only-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Super rozdział ;) Szkoda mi Hayley, nie przepadam za nią, ale od razu śmierć? No nawet najgorszemu wrogowi bym tego nie życzyła, dlatego mam nadzieje, że przeżyje. Końcówka mnie zaintrygowała ;P Caroline i Marcel współpracują... No, no będzie się działo ;P Z niecierpliwością czekam na nn
    Pozdrawiam i wysyłam Ci pozytywną energie, abyś doznała olśnienia i magicznym sposobem dostała weny (O.o co ja ćpam? xD)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hello :D
      Informuję o nn u mnie
      Pozdrawiam ;*
      http://tvd-myhistory.blogspot.com/

      Usuń
  9. Rozdział jest naprawdę świetny. Mam nadzieję, że Marcelowi uda zabić się Hayley, bo szczerze jej nie cierpię! Czekam na NN. ;3

    OdpowiedzUsuń
  10. Ej Ty tam! Fundujesz mi niezłe huśtawki z Klaroline ;D Wcale mi nie szkoda Hayley. Nienawidziłam jej w serialu, nienawidzę jej tutaj więc żadna to strata jak Caroline się przyczyni do jej śmierci... Tylko czy Klasuowi naprawdę jest wszystko jedno? Nie chcę kolejnego rozstania :(
    " -Nie umiem bez Ciebie żyć. Nie chce bez Ciebie żyć. Chcę, żebyś wróciła - powiedział gdy doszedł na tyle blisko by położyć dłoń na jej policzku i skierować jej głowę tak by wreszcie na niego spojrzała. - Kocham Cię. - dodał na co jej serce przekoziołkowało kilka razy." OMG OMG OMG !!! ♥♥♥ To prawie jak scena Deleny z 3x19 ^^
    Btw, u mnie nn ;)
    http://dropofmind.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. ZABIĆ TĄ NA H (NIE UMIEM NAPISAĆ JEJ IMIENIA XD) KLAROLINE KURDE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Klaus jest taki słodki, że ja padam!
    PS: U mnie już ostatni rozdział w 1 księdze. Zapraszam! http://tvd-tylko-moj-swiat.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. ZAPROSZENIE
    Cześć!
    Właśnie rusza pierwszy katalog poświęcony w całości blogom o TVD! Mamy zamiar stac się najwiekszym i najbardziej rozpoznawalnym katalogiem o tej tematyce. Potrzebuejsz reklamy swojego bloga? Zapraszamy do nas na: http://katalog-tvd.blogspot.com/ Zgłoś się już dziś i rozreklamuj swojego bloga:)

    OdpowiedzUsuń